Platforma Obywatelska zapewnia oficjalnie, że nie zamierza przeciągać na swoją stronę radnych Prawa i Sprawiedliwości, by zdobyć większość głosów. Ale nieoficjalnie politycy niczego nie wykluczają.
Ale jak długo takie proporcje się utrzymają, może zależeć od wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich. Nie jest wykluczone, że PO spróbuje przeciągnąć na swoją stronę kogoś z klubu PiS w przypadku, gdyby wygrał Krzysztof Żuk, kandydat Platformy.
Oficjalnie Platforma odcina się od takich planów. – Nie rozważamy tej kwestii – zapewnia Jacek Sobczak, wiceszef PO na Lubelszczyźnie. Pytany o to, czy nie wolałby przechwycić paru radnych i zdobyć większość w radzie niż narażać się na ryzyko, że niektóre projekty ciężko będzie przeforsować w radzie odpowiada: Dlaczego od razu stawiać tezę, że jak wsiądziemy do samochodu, dojdzie do wypadku i to ze skutkiem śmiertelnym?
Sam Żuk oświadczył wczoraj, że ustawowe uprawnienia prezydenta są na tyle duże, by rządzić nawet w stanie ciągłego konfliktu z Radą Miasta. – Ale to najgorsze rozwiązanie – podkreśla Żuk i zapewnia, że będzie szukać porozumienia. Dzień wcześniej jego kontrkandydat Lech Sprawka podkreślał, że to on wspólnie z PiS może harmonijnie rządzić miastem.
PiS ze spokojem reaguje na krążące po mieście pogłoski o możliwych próbach przechwycenia kilku radnych przez PO.
– Niech PO próbuje szczęścia. Moim zdaniem, takie próby się nie powiodą. Ale rękę mogę dać tylko za siebie, a w klubie jest kilka młodych osób, których nie znam – komentuje Krzysztof Siczek, radny PiS. – Wierzę jednak, że dla osób, które startowały z listy PiS, ważne są wartości i nie znajdą się nagle pośrodku partii liberalnej – dodaje.