Ma tryskać wodą, świecić i grać. Ale nie to budzi największe emocje, tylko koszt budowy nowej fontanny: co najmniej 870 tys. złotych. Czy potrzebujemy tak drogiej ozdoby? O to kłócili się wczoraj lubelscy radni.
Zgody brakowało co do tego, jak ma wyglądać nowa fontanna, a zwłaszcza - ile ma kosztować. Wczoraj lubelska Rada Miasta rozpatrywała prezydenckie propozycje zmian w tegorocznych wydatkach Lublina. Jedną z nich było przeznaczenie dodatkowych 800 tysięcy zł na nowy wodotrysk. W sumie ma on kosztować niemal 900 tys., choć pierwotnie mowa była o kwocie 100 tys. zł. Wszystko przez zmianę planów. Nowa fontanna ma tryskać wodą na wysokość 10 metrów, podświetli ją kilkadziesiąt kolorowych reflektorów, będą też głośniki, z których popłynie muzyka.
- Za 500 tysięcy można kupić gotowy dom jednorodzinny. Mnie się w głowie nie mieści, jak fontanna może kosztować 900 tysięcy złotych - pieklił się radny Sławomir Janicki. Wątpliwości było więcej. - Będziemy mieć piękną wyspę na tym placu, a dookoła będzie siermiężnie - krzywił się radny Jacek Gallant. - Czy nie warto byłoby zastosować jakieś półśrodki, żeby tę fontannę utrzymać w ruchu? - dopytywał, sugerując, że lepszym wyjściem jest odłożenie pieniędzy na gruntowną przebudowę całego placu razem z fontanną.
Prezydent nie rezygnował. - Pojawienie się takiego elementu sprzyjać będzie promocyjnym walorom naszego miasta - przekonywał radnych Andrzej Pruszkowski. Złośliwi twierdzili, że chodzi raczej o promocję samego prezydenta. Bo budowa wodotrysku ma się zakończyć tuż przed jesiennymi wyborami samorządowymi, w których Pruszkowski ma ponownie ubiegać się o prezydencki fotel. - Zakończmy tę kadencję wspólnie fontanną na pl. Litewskim, której nie będziemy musieli się wstydzić - apelował.
Poskutkowało. Tylko 5 radnych głosowało przeciw fontannie. Zarezerwowanych na nią zostało 870 ty. zł. Fontanna ma być uruchomiona najwcześniej jesienią. •