Radni wojewódzcy zgodzili się w poniedziałek na połączenie Przychodni Skórno–Wenerologicznej z ul. 3 Maja ze szpitalem przy al. Kraśnickiej.
Na tej operacji szpital zyska pieniądze z kontraktu, a marszałek fundusze ze sprzedaży działki w sercu miasta.
Pod młotek pójdzie działka, na której stoi teraz przychodnia. To 1400 mkw. w sercu miasta. Pieniądze (w grę wchodzi suma rzędu kilkudziesięciu milionów złotych) pójdą na spłatę długów marszałkowskich jednostek zdrowia. Teraz to 420 mln zł zobowiązań. Z tego najwięcej – przeszło 140 mln zł – winien jest właśnie szpital przy al. Kraśnickiej.
Placówka ma też w inny sposób zyskać na fuzji z dermatologią. – Zwiększymy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia - przyznał dyrektor szpitala Ryszard Śmiech. Chodzi o ponad 1,6 mln zł. Połączenie z przychodnią ma wzmocnić szpital, który w przyszłości może stać się spółką.
Setki protestujących pacjentów
Na połączenie zgodzić się nie chcieli pacjenci. Przeciwko niemu pod protestem podpisały się setki osób. – Przenoszenie przychodni to bardzo zły pomysł. Tutaj wszystko jest na miejscu: i lekarze, i laboratorium. W szpitalu przy al. Kraśnickiej nie jest łatwo zapisać się na wizytę. Kiedyś tam chodziłam. W rejestracji nikt nie odbiera albo ciągle jest zajęte - mówiła na łamach "Dziennika Wschodniego" jedna z pacjentek Genowefa Huzar.
O tym, że przenosiny nie wyjdą na zdrowie pacjentom mówił także Bogusław Wach, szef przychodni przy ul. 3 Maja.
Poniedziałkowa decyzja jest nieodwołalna.