Opuszczony szlaban zagrodził drogę karetce, która jechała do mieszkańca bloku przy ul. Samsonowicza 35a. Czytelniczka: Taka sytuacja to efekt działań prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej im. Nałkowskich. Prezes: Dojazd do bloku jest możliwy
Czytelniczka przesłała nam zdjęcia, na których widać jak ratownicy pogotowia zmuszeni do ominięcia osiedlowego szlabanu, jadą trawnikiem i po chodniku. Do sytuacji doszło w miniony piątek. Pogotowiu udało się dotrzeć do pacjenta ale ratownicy nie mogli wjechać karetką na pobliski parking.
– Prezes robi na złość mieszkańcom. Dookoła bloku jest pięć parkingów ale są postawione szlabany – skarży się Czytelniczka.
– Nie dotarły do mnie sygnały w tej sprawie. W sąsiedztwie tego bloku jest pięć parkingów. Przy czterech są szlabany, które były uruchomione na początku lutego. W niektórych jest zamontowany system reagowania na dźwięk (tzw. system SOS – Sterownik Otwierany Syreną – red.). Uznaliśmy, że przy ul. Samsonowicza 35a nie jest on potrzebny, bo jest możliwy dojazd do bloku – wyjaśnia Piotr Gałka, prezes SM im. Nałkowskich. Dodaje, że przyjrzy się sprawie i jeśli zajdzie taka potrzeba, to spółdzielnia dokupi i doposaży wszystkie szlabany w system SOS.
W Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Lublinie usłyszeliśmy, że oficjalnie nikt nie zgłaszał problemu wjazdu dla karetki przy ul. Samsonowicza 35a.
- Z tego, co wiem, to zespół sobie jakoś poradził. Zdarzają się takie problemy, szczególnie u ludzi starszych, którzy nie mają samochodów i nie mają też pilotów do szlabanów – tłumaczy Paweł Krasowicz, koordynator medyczny lubelskiej dyspozytorni. – Niektóre spółdzielnie poradziły sobie w ten sposób, że szlabany reagują na nasz sygnał dźwiękowy. Ważne jest, żeby karetka podjechała jak najbliżej, bo w środku ratownicy mają sprzęt, który nie zawsze mogą zabrać ze sobą – dodaje.
Pogotowie zgłasza takie problemy do różnych spółdzielni. – Tych szlabanów i tak jest mniej niż jeszcze kilka lat temu, kiedy ludzie grodzili się na potęgę – dodaje Krasowicz.
Straż ma ustawę i siłę
Polskie prawo nie reguluje kwestii zapewnienia przez właścicieli posesji dojazdów dla karetek pod bloki mieszkalne. W innej sytuacji są strażacy, którym z pomocą przychodzą zapisy Ustawy o ochronie przeciwpożarowej. – Nie słyszałem, żeby ostatnio koledzy zgłaszali jakiekolwiek problemy. Gdyby jednak jakiś szlaban był opuszczony i nie miał systemu SOS, to pewnie byśmy się starali pokonać go siłowo – mówi kpt. Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej PSP w Lublinie.