Centrum Kultury zlecało pewne usługi bez wymaganego prawem przetargu. A zamówienia trafiały do firm powiązanych z pracownikami CK. To ustalenia kontrolerów z Ratusza, którzy badali finanse podległej miastu instytucji.
Ratusz twierdzi, że powinien być to tryb przetargu. Podobne zastrzeżenia są m.in. przy zakupie usług gastronomicznych w 2009 r., gdzie bez przetargów wydano 122 tys. zł. I przy wartych 372 tys. zł zleceniach obsługi technicznej imprez w 2009 r. Kontrolerzy podkreślają w protokole, że CK powinno wiedzieć, że będzie potrzebować takich usług i ogłosić przetarg na ich całoroczne świadczenie.
Gdzie w 2009 r. trafiały pieniądze z CK? W przypadku obsługi technicznej imprez najwięcej, bo aż 65 proc., zleceń trafiło do firmy Proscenium. Opiewały łącznie na 267 tys. zł.
Kontrolerzy zauważają, że odpowiedzialny za zlecanie takich usług ówczesny kierownik działu technicznego CK, Jan Szamryk ma pośrednie związki z firmą Proscenium. Firmę tę jako swą działalność gospodarczą prowadzi osoba prywatna, Jarosław Rudnicki, z którym Szamryk założył w 2008 r. spółkę Proscenium Art.
– Doszukiwanie się takich powiązań jest wręcz tendencyjnością ze strony kontrolujących – mówi Aleksander Szpecht, dyrektor CK.
Druga pod względem liczby zleceń technicznych była w 2009 r. firma Multimedia Factory prowadzona przez żonę Marka Krupy, pracownika działu technicznego CK. Zarobiła ponad 44 tys. zł.
– Z zewnątrz wygląda to podejrzanie, ale prawda jest prozaiczna. Ta firma, jako jedyna w regionie, posiada taki sprzęt – mówi Szpecht. – Będziemy w przyszłości robić przetargi, ale pokaże to tylko, że nie mają sensu, bo nikt z Poznania czy z Warszawy nie przyjedzie do nas z tańszą ofertą.
W przypadku usług gastronomicznych 35 proc. zleceń zgarnęła spółka Menet, której wspólnikami są dwaj pracownicy CK. To właśnie ich lokal za 13 tys. zł żywił artystów biorących udział w Jarmarku Jagiellońskim, 10 tys. zł zarobił na Nocy Kultury, 9 tys. zł za usługi podczas realizacji koncertów w Ogrodzie Saskim.
W sumie spółka Menet na współpracy z CK zarobiła w zeszłym roku blisko 40 tys. złotych. Dlaczego różni pracownicy CK organizujący imprezy tak chętnie zlecali usługi restauracji swych kolegów z pracy? – Sam jestem zaskoczony – przyznaje Szpecht. – Ta dysproporcja jest do wyjaśnienia, zrobię specjalne zebranie w tej sprawie. Teraz mogę najwyżej snuć domysły.
Ratusz na razie nie mówi, jakie konsekwencje poniosą osoby winne uchybień. – Z takimi deklaracjami wstrzymamy się do wystąpienia pokontrolnego, które powinno być gotowe w przyszłym tygodniu – mówi Iwona Blajerska, rzecznik Urzędu Miasta. Nieoficjalnie mówi się, że szef CK może być nawet postawiony przed rzecznikiem dyscypliny finansów publicznych.