Protest zjednoczył mieszkańców os. Poręba. Razem rozmawiają, bawią dzieci, robią grilla. I protestują przeciw budowie nadajników telefonii komórkowej obok ich osiedla.
Wspólne malowanie transparentów, szykowanie pism do urzędów. - Zbieram się w domu do pracy i nagle słyszę dzwonek domofonu - mówi pani Monika. - A w słuchawce sąsiadka: niech pani szybko schodzi przed blok. Z telewizji przyjechali.
Później marsz w tę i z powrotem po przejściu dla pieszych przez ul. Jana Pawła II. Dyżury na ulicy z buczkiem na korbkę, którego wycie ma wyprowadzić ludzi na ulicę, gdyby zbliżała się ciężarówka z betonem. Dwugodzinne dyżury w nocy. Zbieranie podpisów pod protestem. Aż wreszcie wtorkowa blokada ulicy. Ta słynna, którą rozpędzała policja.
Ciągle ktoś myślał o tym, jak pomóc sąsiadom stojącym na ulicy. - Przynoszą kanapki. Mamy kawę i herbatę dla ekipy TVN 24 - wylicza Henryka Słapczyńska. - Przepraszam, że nie dam im obiadu, ale po prostu nie mamy czasu, żeby gotować - dodaje. I odrywa się od rozmowy, by pomachać przelatującemu nad osiedlem śmigłowcowi telewizji.
Gadająca kolejka
- Jak się stoi dwa tygodnie na ulicy, to i znajomych przybyło - śmieje się Irena Żurawska.
- Po imieniu jeszcze wszystkich nie znam, ale ich przybywa - mówi Agnieszka Pietras.
- Po imieniu poznałem kilkadziesiąt nowych osób. Zaczynamy żyć swoimi problemami - przyznaje Andrzej Jachim. - A takich znajomych na "dzień dobry” mogę liczyć już w setkach. Tak, setkach.
Ludzie nawet razem urządzają sobie grilla na pobliskich łąkach przy lesie.
Klub z antenką
Wieczorem wychodzi męska część klubu. To młodzi ojcowie. - Zaczynają się nocne Polaków rozmowy. Od wielkiej polityki po sprawy osiedla - opowiada. Dwie rodziny z Klubu Teletubisia zaprzyjaźniły się tak bardzo, że razem wyjechały na wczasy na Węgrzech.
Z drugiej strony płotu
Mieszkańcy, póki co, prowadzą w wojnie z masztem. Prezydent wstrzymał budowę na 30 dni i ma ponownie zająć się sprawą. - Ale to dopiero bitwa - mówi Żurawska. - A tu cała wojna jest do wygrania. Ale jeśli wygramy, zrobimy wielki piknik z racami.
Mimo to, na Szafirowej nadal ludzie stoją w pogotowiu. Ledwie kilka osób. - Tak na wszelki wypadek, mówi Słapczyńska. Odjeżdżający wóz TVN żegnają oklaski.