W czwartek ogłoszona została data pierwszego w historii Lublina miejskiego referendum, które ma rozstrzygnąć spór o przyszłość górek czechowskich. Ich właściciel, który chce tu zbudować bloki, z radością przyjął informację o referendum. Aktywiści przeciwni budowie zareagowali z rozgoryczeniem
Górki czechowskie to dawny poligon na północy miasta. Ma ponad 100 ha i należy do deweloperskiej firmy TBV. Spółka zabiega w Ratuszu o zmianę planu zagospodarowania terenu, która umożliwi budowę bloków mieszkalnych na 30 ha gruntu. Na pozostałej części TBV obiecuje park.
Pomysł budzi w Lublinie tak wiele emocji, że górki były jednym z głównych tematów kampanii wyborczej. Na jej finiszu prezydent Krzysztof Żuk obiecał referendum w tej sprawie.
– Konkretne pytanie wypracujemy wspólnie ze środowiskami, społecznikami, którzy są zaangażowani w debatę na temat przyszłości górek – ogłosił w przedostatnim dniu kampanii prezydent walczący o kolejną kadencję. Po wygranej podtrzymał obietnicę.
Jest data, jest pytanie
W czwartek prezydent ogłosił proponowany termin referendum: niedziela, 7 kwietnia. I pytanie, które zamierza zadać mieszkańcom. – Pytanie odpowiada istocie problemu. Sformułowane jest tak, by można było odpowiedzieć „tak” lub „nie” – podkreśla prezydent.
„Czy jest Pan/Pani za tym,aby Gmina Lublin zmieniła obecnie dopuszczony miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego rodzaj zabudowy z usługowej, komercyjnej i sportowo-rekreacyjnej na zabudowę mieszkalno-usługową na ok. 30 ha terenu tzw. górek czechowskich, w zamian za przekazanie Gminie Lublin pozostałych ok. 75 ha tego terenu i współfinansowanie przez obecnego właściciela jego zagospodarowania, jako zieleni publicznej, przy zachowaniu cennych przyrodniczo walorów?”
Pytanie oraz termin musi jeszcze zatwierdzić Rada Miasta, która zajmie się sprawą 31 stycznia. Jej zgoda jest niemal pewna, bo Żuk ma poparcie 19 spośród 31 radnych.
Radość oraz gorycz
– To dobrze, że o tym, czy taki park powstanie, będą mogli współdecydować mieszkańcy Lublina – podkreśla Marta Hordyj w oświadczeniu TBV. Spółka nie narzeka ani na samo referendum, ani na brzmienie pytania. Zapowiada, że będzie namawiać do głosowania „tak”. – Będziemy tłumaczyć, że chcemy zachować zieleń i nie zamierzamy zająć ani jednego centymetra kwadratowego ponad to, na co pozwala obecne prawo – obiecuje spółka. W oświadczeniu nie pisze o blokach, za to kusi atrakcją „na miarę Central Parku w Nowym Jorku”.
– Pytanie sformułowane jest w sposób tendencyjny. Sugeruje, że chodzi jedynie o zmianę rodzaju dopuszczalnej zabudowy. Tymczasem w obecnym planie największa powierzchnia przeznaczona jest pod tereny rekreacyjne bez zabudowy – komentuje Krzysztof Gorczyca z Towarzystwa dla Natury i Człowieka. Przypomina, że Żuk obiecał wypracować pytanie w rozmowach ze stronami sporu o górki. – Prezydent nie spełnia danej wcześniej obietnicy – ocenia Gorczyca. – Nie wiadomo, z kim odbywały się konsultacje.
– Konsultowaliśmy to z prawnikami, z socjologiem – mówi prezydent Lublina. Wspomina też o osobach zajmujących się komunikacją społeczną.
Głosowanie i co dalej?
Na referendum będzie mógł pójść każdy, kto mieszka stale w Lublinie i ma prawo głosować w wyborach. – To około 260 tys. osób – mówi Łukasz Mazur z Urzędu Miasta. Referendum będzie ważne, gdy do urn pójdzie co najmniej 30 proc. uprawnionych. Jego wynik będzie wiążący dla Ratusza o ile za jedną z opcji (tak lub nie) oddanych będzie więcej niż połowa głosów.
Jeżeli wiążąco wygra opcja „tak” (po myśli TBV), Ratusz będzie mógł szybko dokończyć prace nad projektem nowego studium przestrzennego, które określa przeznaczenie poszczególnych terenów w mieście. Projekt dopuszcza budowę bloków na 30 ha górek i jest niemal gotowy. – Mógłby być uchwalony w tym roku – stwierdza Małgorzata Żurkowska, główny urbanista Lublina.
Jeżeli wiążąco wygra opcja „nie” (czyli TBV przegra), to deweloper nie będzie mógł liczyć na korzystne dla niego zmiany. Przychylny mu projekt studium nie trafi do zatwierdzenia przez Radę Miasta, tylko do poprawek. Planiści będą musieli przepisać do niego obowiązujące przeznaczenie gruntów.
Koszt referendum oceniany jest przez Urząd Miasta na kwotę „między 350 tys. a 500 tys. zł”.