- Chciałam studiować administrację i udało się. Jestem bardzo zadowolona - cieszy się Magdalena Kozak z Puław tuż po tym, jak zobaczyła swoje nazwisko wśród zakwalifikowanych na I rok administracji UMCS.
- Starałam się też o przyjęcie na stosunki międzynarodowe i politologię na UMCS, a także na administrację na KUL. Tam też się dostałam. Ale wybieram administrację na UMCS - dodaje Magda.
Podobnie jak Magda, cieszyło się w piątek kilka tysięcy młodych ludzi z naszego regionu. Wyniki rekrutacji podały UMCS, KUL i Politechnika Lubelska.
Wśród szczęściarzy znalazł się też Andrzej Miduch.
- Właśnie dostałem się na prawo - cieszył się w południe, tuż po wywieszeniu list przyjętych na Wydziale Prawa UMCS. - Ten kierunek najbardziej mnie interesował. Po jego skończeniu mam szansę na ciekawą pracę.
Wszyscy przyjęci na studia mają teraz dwa tygodnie na dostarczenie na uczelnie wszystkich wymaganych dokumentów, m.in. świadectwa maturalnego.
- Dopiero dopełnienie tych obowiązków będzie oznaczało przyjęcie na studia - wyjaśnia dr Wiesław Grzegorczyk z uczelnianej komisji rekrutacyjnej w UMCS.
Większość kandydatów zapisała się na kilka kierunków, część z nich także na kilka się dostała. W takich sytuacjach przyszli studenci zwykle wybierają jedną specjalność, zwalniając miejsca na innych listach. Tu mogą wskoczyć ci, dla których dziś zabrakło miejsca.
- Tacy kandydaci powinni napisać prośbę o przyjęcie na zwolnione miejsca - tłumaczy Grzegorczyk.
Tak zamierza zrobić Adrian Sieradzki, który starał się o przyjęcie na ekonomię i rachunkowość. - Nie udało się ani tu, ani tu. Ale liczę, że zostanę przyjęty z odwołania - podkreśla chłopak.
Szansą dla maturzystów jest także dodatkowa rekrutacja, którą uczelnie mogą zorganizować jeśli nie uda się wypełnić limitów na któryś z kierunków.
Tak może być m.in. z fizyką techniczną i inżynierią materiałową na Politechnice Lubelskiej. Na oba kierunki zgłosiło się więcej kandydatów niż jest miejsc.
- Ale będziemy czekali na ostateczne potwierdzenia -mówi Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik PL. - Jeśli część z nich jednak zdecyduje się na studia gdzie indziej, być może konieczna będzie dodatkowa rekrutacja.