Sprawa policjanta, który śmiertelnie potrącił nastolatkę na przejściu dla pieszych, może wrócić na wokandę. Witold B. został skazany na 4 lata więzienia. Rodzina ofiary zapowiada apelację.
Z końcem stycznia Witold B., były policjant z Łęcznej, został uznany winnym spowodowania śmiertelnego wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia. Sąd Rejonowy Lublin-Wschód wymierzył mu karę 4 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna ma również 6-letni zakaz siadania za kierownicą. Musi także zapłacić 2 tys. zł na rzecz ofiar wypadków.
- Witold B. doskonale znał to przejście. Wiedział, że jest niebezpieczne - uzasadniał wyrok sędzia Artur Orłowski. - Widział pieszą z ponad 38 metrów. Powinien hamować, a tego nie zrobił. Oskarżony ma również niskie morale, bo zbiegł z miejsca wypadku. Zaprzeczył wartościom, którym miał służyć jako policjant.
O 4-letni wyrok początkowo wnioskowała prokuratura. Po sprzeciwie rodziny ofiary śledczy domagali się 5 lat więzienia. Nie wiadomo, czy złożą apelację.
- Otrzymaliśmy właśnie pisemne uzasadnienie wyroku i zapoznajemy się z jego treścią - mówi Katarzyna Czekaj, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin - Południe. - Na dziś nie możemy jeszcze przesądzać o ewentualnym złożeniu apelacji.
- Na 99 procent będziemy się odwoływać - zapowiada Jan Piszyk. - Ta kara jest zbyt łagodna. Nie chodzi tylko o pozbawienie wolności. On powinien sam pokryć koszty procesu i wpłacić spore pieniądze na rzecz ofiar wypadków. Ciekawe, czy gdybym ja był na jego miejscu, to też zostałbym tak łagodnie ukarany.
Witoldowi B. groziło do 12 lat więzienia. W zakończonym w styczniu procesie skazana została również Monika B. - żona policjanta. Kobieta zostawiła ranną Kasię bez pomocy, a później próbowała utrudniać śledztwo. Dostała za to rok i cztery miesiące więzienia w zwieszeniu na 4 lata. Musi również zapłacić 2 tys. zł grzywny.
Sąd nie orzekł rekompensat finansowych na rzecz rodziców zmarłej 19-latki Kasi. Mogą oni starać się o zadośćuczynienie na drodze cywilnej. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.