Helena Pietraszkiewicz, lubelska radna i jedna z gorących orędowniczek akcji "Lublin dla rowerów” zorganizowała dziś spotkanie z wiceprezydentem miasta, Wiesławem Perdeusem i pracownikami Urzędu Miejskiego, odpowiedzialnymi za komunikację. Zyskaliśmy więc szansę rozbudowy ścieżek rowerowych.
Jak się jednak okazuje nie potrzeba wyważać otwartych już drzwi. Lansowana na naszych łamach akcja promocji tworzenia w Lublinie sieci tras rowerowych ma już swoją tradycję. Do jej prekursorów należy m.in. Towarzystwo dla Natury i Człowieka.
- Zajmujemy się tym tematem od kilku lat - przypomina Krzysztof Gorczyca. - Organizowaliśmy kilka demonstracji rowerzystów, do władz miasta skierowaliśmy petycję z kilkoma tysiącami podpisów, Przygotowaliśmy kilka wystaw na temat rozwiązań w miastach europejskich. Mamy kilka konkretnych propozycji m.in. powstawania miejsc parkingowych dla rowerów, które są równie ważne jak ścieżki.
Promocja cyklizmu ma jednak jeszcze dłuższą tradycję. Jednym z pierwszych amatorów dwóch kółek był Bolesław Prus, przemierzający niegdyś nałęczowskie ścieżki na bicyklu. A w swoich felietonach zapewniał: "Nie wierzę w to, ażeby mógł być złym człowiek, który przynajmniej raz na tydzień wymyka się o kilkanaście wiorst za miasto i cały dzień spędza wśród natury w towarzystwie roweru
Dziś jednak nie trzeba naukowych badań, aby stwierdzić, że liczba rowerzystów jest wprost proporcjonalna do sieci ścieżek rowerowych. Zważywszy na to, że w naszym mieście jest ich niewiele, nie pozostaje nic innego jak zadbać o bezpieczeństwo i współistnienie na drogach rowerzystów i kierowców. •