Średnio po 660 złotych premii dostali pracownicy lokalnego oddziału funduszu zdrowia. Najwięcej wpadło do portfeli kadrze dyrektorskiej.
O nagrodzie dla tego ostatniego pisaliśmy w styczniu. Podobnie, jak dyrektorzy pozostałych oddziałów NFZ, dostał premię od samego prezesa Marka Sośnierza. Prezes nagrodził wszystkich dyrektorów, nawet tych nowo powołanych, do których zalicza się Wójtowicz - objął stanowisko w połowie listopada ubiegłego roku.
Teraz Wójtowicz rozdzielił nagrody. Wyszedł z innego założenia niż prezes. Nie dał premii pracownikom, którzy krótko pracują. Trzy osoby obeszły się smakiem. - Premie dostało 210 osób - powiedział nam wczoraj Łukasz Semeniuk, rzecznik lubelskiego oddziału NFZ w Lublinie. - Zgodnie z zakładowym układem zbiorowym pracy obowiązującym w naszym oddziale, mamy fundusz premiowy. Premie rozdzielono za wzorowe wykonywanie obowiązków, inicjatywę, wydajność.
Przyznanie premii było poprzedzone oceną każdego pracownika. - Kwestionariusz oceny złożony był z kilku etapów. Najpierw pracownik oceniał się sam, następnie oceniał go naczelnik, a w końcowym etapie pracownik rozmawiał ze swoim naczelnikiem - dodaje Semeniuk.
Wojciech Kosikowski, gastrolog z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie zarabia około 1800 zł na rękę. Mówi, że w jego szpitalu nie ma premii, nagród. - A przydałyby się - dodaje. - Nie chciałbym komentować publicznie premii w funduszu zdrowia, bo pracuję w szpitalu zależnym od NFZ.