Urząd Marszałkowski. Można spodziewać się zmian, jakich gmach przy Spokojnej w Lublinie jeszcze nie widział
Jarosław Zdrojkowski został wybrany na marszałka województwa głosami koalicji PiS i Platformy Obywatelskiej oraz radnych Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. I choć zaprzecza pogłosce o zbliżającej się czystce, urzędnicy z lękiem czekają na jego pierwsze decyzje kadrowe.
- Każdy, kto dobrze pracował, nie musi się obawiać zwolnienia. Na razie o zmianach personalnych nie chcę mówić, bo nie mam oglądu sytuacji - mówił Zdrojkowski tuż po tym, jak odebrał insygnia władzy od ustępującego marszałka ludowca Edwarda Wojtasa. Działacze PO i PiS niechętnie mówią o personaliach. Jednak koalicjanci muszą obsadzić stanowiska dyrektorów i wicedyrektorów swoimi ludźmi, żeby realizować swój program i przedwyborcze obietnice. Np. platforma zapowiada, że chce przypilnować dobrego rozdysponowywania funduszy europejskich.
Zmian powinni spodziewać się dyrektorzy i ich zastępcy należący do PSL lub kojarzeni z ludowcami. Podobnie urzędnicy związani z lewicą. Nie wiadomo natomiast, co będzie z ludźmi Ligi Polskich Rodzin czy Samoobrony - te ugrupowania nie weszły do koalicji PO-PiS, ale wsparły ją podczas piątkowego wyboru władz województwa (Samoobrona dostała wiceprzewodniczącego sejmiku).
Inna sprawa to obsada kierownictwa kilkudziesięciu jednostek organizacyjnych samorządu województwa: szpitali (np. dyrektor Szpitala Kolejowego Mirosława Borowiec startowała na radną miejską z list ludowców), placówek kultury (np. Krzysztof Kornacki, szef Muzeum w Kozłówce, ma opinię człowieka lewicy), Wojewódzkiego Urzędu Pracy (dyrektor Jacek Gallant był kandydatem lewicy na radnego Lublina) czy w dzielącym spore pieniądze Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska.