Rząd dąży do przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego. Jak pacjenci odczują te zmiany? Jedni twierdzą, że będą lepiej leczeni.
- A niech prywatyzują - mówi Janusz Broda, którego spotkaliśmy wczoraj w szpitalu klinicznym przy ul. Staszica w Lublinie. - Może w końcu skończą się problemy finansowe szpitali, strajki lekarzy i inne skandale.
Nie wszyscy pacjenci są podobnego zdania. - Nie jestem bogata, nie wiem, czy będzie mnie stać na leczenie z małej renty - mówi pani Zofia, pacjentka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. - W dodatku nie wiadomo, na czym ta cała prywatyzacja miałaby polegać.
Teraz publiczne szpitale są finansowane z budżetu państwa, a za leczenie pacjentów płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Rządowy plan zakłada, że wszystkie szpitale zostaną przekształcone w spółki prawa handlowego, których właścicielami staną się samorządy.
Bo, jak przekonuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, może dojść do tego, że szpitale będą unikać udzielania potrzebnych, ale zbyt nisko wycenionych świadczeń zdrowotnych albo uzyskiwać dochód kosztem jakości leczenia.
- Przekształcenie szpitali w spółki handlowe jest właściwym krokiem, ale musi być uzupełnione także innymi zmianami, aby przyniosło korzyści pacjentom - tłumaczy Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL. - Program rządowy tych zmian nie przewiduje. A chodzi m.in. o dostosowanie poziomu finansowania do rzeczywistych kosztów czy rezygnację z limitowania świadczeń gwarantowanych.
- Zmiany, które proponuje rząd, jeśli w ogóle wejdą w życie, raczej nie wpłyną na funkcjonowanie szpitali - uważa tymczasem Ryszard Pankiewicz, rzecznik prasowy szpitala "papieskiego” w Zamościu. - Niewiele się też zmieni na lepsze. Nadal będziemy na garnuszku NFZ, który dalej ma płacić za świadczenia medyczne.
Z punktu widzenia NFZ też nic się nie zmieni. - Dla nas nie ma znaczenia, kto jest właścicielem szpitala. Ważne jest, aby oferował pacjentom należytą opiekę - mówi Łukasz Semeniuk, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału NFZ.