Ksiądz Mieczysław Puzewicz, jeden z najbliższych wieloletnich współpracowników abp. Józefa Życińskiego, zrezygnował z funkcji rzecznika kurii.
– Ksiądz Mieczysław Puzewicz sam złożył rezygnację ze stanowiska rzecznika. Przyjął ją arcybiskup Józef Życiński – mówi nam ks. Wojciech Pęcherzewski, kanclerz kurii metropolitalnej.
Według ks. Pęcherzewskiego, była to rezygnacja "z motywów osobistych”. Zapytany o szczegóły, kanclerz ucina: Ksiądz ma prawo do podjęcia takiej decyzji.
– Czy ks. Puzewicz przestanie też pełnić inne funkcje kościelne?
– Czekamy na to, co przyniosą najbliższe dni – odpowiada ks. Pęcherzewski.
Lista funkcji ks. Puzewicza jest bardzo długa. Jest m.in. kanonikiem honorowym Kapituły Lubelskiej, rektorem kościoła p.w. św. Ducha, redaktorem czasopisma "Spojrzenia”, członkiem Rady Kapłańskiej i Kolegium Konsultorów, archidiecezjalnym koordynatorem d/s Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia”…
Kilkakrotnie próbowaliśmy skontaktować się z ks. Puzewiczem telefonicznie. Bez skutku. Kilkakrotnie też – w czwartek i wczoraj – pytaliśmy o księdza w kościele p.w. św. Ducha w Lublinie, gdzie jest rektorem. Nikt z zapytanych nie był w stanie udzielić informacji na jego temat.
– Nie wiemy, gdzie teraz jest ksiądz Puzewicz – usłyszeliśmy na plebanii. W kościele nie zastaliśmy też zastępującego go ks. Pawła Szymańskiego.
Zapytaliśmy o księdza Puzewicza w archidiecezjalnym duszpasterstwie młodzieży, którym kierował. – Przebywa na urlopie za granicą i nie ma możliwości, by teraz się z nim skontaktować – usłyszeliśmy.
W Radiu Lublin ks. Puzewicz jest jednym z prowadzących audycję "Spojrzenia”. – W tej chwili ks. Puzewicz jest na urlopie, do którego każdy pracownik ma prawo – komentuje Ryszard Montusiewcz, redaktor naczelny stacji. Zapewnia, że "Spojrzenia” nie znikają z ramówki, bo "nie ma powodu, dla którego miałyby zostać usunięte”.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ks. Mieczysław Puzewicz ma przenieść się z Lublina na północ Polski. Duchowny pochodzi z diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej, z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Dygowie. Jednak tam twierdzą, że nic o przenosinach księdza nie wiedzą.