Rzecznik Praw Obywatelskich zbada, czy Wyższa Szkoła Społeczno-Przyrodnicza z Lublina oszukała swoich studentów. - Po zapoznaniu się z artykułem w "Dzienniku Wschodnim” Rzecznik postanowił podjąć sprawę z urzędu - informuje Paweł Grabczak z Biura RPO.
O sprawie napisaliśmy pod koniec listopada, gdy studenci WSS-P poskarżyli się nam na uczelnię. - Gdy zapisywaliśmy się na studia, szkoła miała w swojej ofercie ratownictwo medyczne jako jeden z kierunków studiów - opowiada jeden ze studentów drugiego roku. - Potem okazało się, że będziemy studiować na fizjoterapii, a ratownictwo medyczne to tylko specjalizacja.
- Ale nadal nas oszukiwano mówiąc, że uzyskamy uprawnienia ratowników medycznych. Dopiero niedawno prowadząca zajęcia powiedziała, że ukończenie takiego kierunku nie uprawnia nas do pracy w zawodzie ratownika medycznego - mówi jeden ze studentów. - Gdy zapłaciliśmy czesne i jesteśmy na trzecim semestrze okazuje się, że studiujemy nie ten kierunek co chcieliśmy.
- To pomówienie - odpowiada Henryk Stefanek, kanclerz WSS-P. - Każda uczelnia może mieć na jednym kierunku po kilka specjalności. My na niektórych kierunkach mamy nawet po trzy. Tak samo jest z fizjoterapią: ratownictwo medyczne to jedna ze specjalności na tym kierunku. Nigdy nie była u nas oddzielnym kierunkiem.
Kanclerz twierdzi, że uczelnia informowała o tym kandydatów na studia, a potem swoich przyszłych studentów. - Każdy z nich podpisywał umowę, każdy dostał indeks. Wszędzie tam jest napisane, co studiują - wyjaśnia Stefanek. - Na naszej uczelni fizjoterapię studiuje tysiąc osób. Specjalność ratownictwo wybrało zaledwie kilkadziesiąt osób. Mają dodatkowe bloki zajęć, m.in. z udzielania pierwszej pomocy. Po skończeniu studiów studenci nie otrzymają jednak uprawnień ratownika medycznego. O tym również informowaliśmy studentów - zapewnia.