Czy magistrat złamał prawo wydając pozwolenie na wycinkę drzew na terenie dawnego cmentarza przy ul. Walecznych? Zbadania tego przez prokuraturę chce miejska radna PiS, Małgorzata Suchanowska i zapowiada, że skieruje do śledczych oficjalne zawiadomienie w tej sprawie.
– Prezydent powinien całkowicie zabezpieczyć ten teren. Zgoda na wycinkę jest pomyłką – mówi Suchanowska. Ratusz odpiera zarzuty: – Mamy prawo zawiesić postępowanie, ale tylko w kwestiach budowlanych, a nie tych dotyczących wycinki drzew – zapewnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta.
Radna żąda też wyjaśnienia, dlaczego miasto zgodziło się na wycięcie 71 drzew nie dokonując ich oględzin. W zezwoleniu wydanym dla właściciela terenu, czyli parafii prawosławnej mowa jest o tym, że stan drzew został oceniony jako zły "na podstawie przeprowadzonej w terenie wizji lokalnej”. Pod takim dokumentem podpisał się 9 listopada ówczesny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Marian Stani.
Oględziny na miejscu odbyły się dopiero po odejściu Staniego, zlecił je Piątkowski. Wizja lokalna wykazała, że do usunięcia ze względów bezpieczeństwa kwalifikuje się nie 71, ale zaledwie 14 drzew i taka też liczba znalazła się w nowej decyzji, zmieniającej tą poprzednią, wydaną przez Staniego. Ze względów formalnych nowa decyzja została jednak uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, co właścicielowi ziemi dało możliwość skorzystania z pierwszej decyzji i rozpoczęcia wycinki.
– Jeżeli wydaje się zezwolenie na cięcie powinno się wysłać komisję, która oceni stan drzew. Dlaczego tego od razu nie zrobiono – pyta Suchanowska. – Będziemy wyjaśniać tę sprawę – odpowiada Mieczkowska-Czerniak.
Tyle, że Stani nie jest już pracownikiem Urzędu Miasta.
Czytaj więcej: Ul. Walecznych: Zaoczny wyrok na skwerek. Nowe fakty w sprawie wycinki drzew