48 kamer obserwuje od wczoraj miasteczko uniwersyteckie. Po wielu miesiącach przygotowań ruszył akademicki system monitoringu. – Wreszcie będzie bezpiecznie – cieszą się studenci.
Pomysł zamontowania kamer na miasteczku zrodził się w połowie 2004 r. Po tym, jak przy ul. Sowińskiego bandyci zakatowali 21-letniego studenta Akademii Rolniczej. Ale, żeby koncepcję wcielić w życie, potrzeba było półtora roku. – Wreszcie się udało – mówi Justyna Stępniak, przewodnicząca Samorządu Studentów UMCS. – Teraz miasteczko akademickie będzie dużo bezpieczniejsze.
Monitoring kosztował 350 tys. zł.
48 kamer zainstalowano na terenie całego miasteczka w miejscach uznawanych za niebezpieczne.
M.in. w rejonie klubu 5 Element, przy obiektach Akademickiego Ośrodka Sportowego, przy wszystkich parkingach obok akademików, a także obok stołówki akademickiej UMCS przy ul. Langiewicza.
Centrala systemu znajduje się w akademiku „Babilon” przy ul. Radziszewskiego. – W dzień monitoring będzie obsługiwany przez specjalistów – tłumaczy Stępniak. – A od godz. 18 do godz. 6 nad kamerami będą czuwać sami studenci.
Zdaniem władz UMCS, żacy najlepiej wiedzą, na co zwrócić szczególną uwagę. Na razie uczelnia zatrudniła do tego celu dziesięciu studentów. – Zostali specjalnie przeszkoleni i przygotowani na każdą okoliczność – mówi przewodnicząca. – Kiedy zauważą coś niepokojącego, zawiadomią policję lub pilnujących miasteczka ochroniarzy.
W przyszłości kamery zainstalowane na miasteczku mają zostać podłączone do systemu monitoringu miejskiego, który na razie działa w centrum Lublina.