Cieszą się właściciele stancji, knajp, budek z hamburgerami i sklepów monopolowych. Większy ruch w interesie odczują księgarze, ciuchlandy, a nawet kwiaciarki.
Na studentach zarabiają wszyscy. Od właścicieli budek z hot-dogami, przez ulicznych handlarzy ciuchami po punkty ksero. Wielu z nich, z chwilą gdy żacy znikają z miasta, natychmiast zwija interes.
– Idziemy na przymusowe dwumiesięczne bezpłatne wakacje – przyznaje Wojciech Bielawski, kierownik punktu ksero przy ul. Akademickiej. – Otwieramy we wrześniu, bo wtedy jest sezon na oprawianie prac. Potem kserujemy aż do końca czerwca.
– Na studentów czekaliśmy z utęsknieniem i się doczekaliśmy – przyznaje Katarzyna Dardzińska z Lubelskiego Centrum Książki przy ul. Wieniawskiej. – Już od kilku dni widać coraz więcej nowych twarzy w księgarni.
Student nie tylko je, pije i się uczy. Student, a zwłaszcza studentka, chce też dobrze wyglądać. A najlepiej i niedrogo można się ubrać w sklepach z tanią odzieżą. – Studentki nie chcą ubierać się jak pół Krakowskiego. Stawiają na oryginalność i dlatego są stałymi klientkami ciuchlandów – przyznaje Andrzej Mielczarek, właściciel sklepu z używaną odzieżą „Garderoba”.
Na studentów czeka też z utęsknieniem Sławomir Ziemniewski, właściciel sklepu „Świat Alkoholi”. – Już na początku października mamy znaczny wzrost obrotów – przyznaje. A co studenci kupują? – Piwo i wódkę. Żeby było dużo i mocno. Ale część przerzuca się na markowe trunki, które znacznie staniały – dodaje Ziemniewski.
Ręce zaciera również Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. Bo, wiadomo, student najczęściej jeździ komunikacja miejską. – Tym sposobem w roku szkolnym mamy kilkadziesiąt tysięcy pasażerów więcej – cieszy się rzecznik.
Ale jest i druga strona medalu – w autobusach znów będzie tłoczno.
Agnieszka Mazuś (rad)