Sąd Rejonowy w Kraśniku będzie musiał przesłuchać ponad tysiąc świadków w procesie przeciwko miejscowemu społecznikowi, ponad 60-letniemu Janowi W., oskarżonemu o nieprawidłowości przy przygotowywaniu referendum o odwołanie rady Miejskiej
Społecznik jest znany w Kraśniku z licznych inicjatyw, pod którymi od lat zbierał podpisy mieszkańców. Chodziło np. o nazwy ulic czy funkcjonowanie komunikacji miejskiej. Nie podobała mu się zwłaszcza działalność władz miasta. W końcu, przed dwoma laty, złożył w biurze wojewódzkiego komisarza wyborczego w Lublinie wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej Kraśnika. Zgodnie z przepisami musiał dołączyć podpisy 1/10 mieszkańców miasta, czyli blisko trzech tysięcy osób popierających wniosek.
Komisarz miał jednak zastrzeżenia do list dołączonych do wniosku i odmówił przeprowadzenia referendum. Kraśnicka prokuratura przesłuchała osoby, których nazwiska widniały na listach popierających wniosek. Okazało się, że część z nich podpisała się za poparciem jakichś drobnych inicjatyw społecznych i nic nie wiedziała o referendum. Niektórzy w ogóle nie mogli opowiedzieć się za referendum, bo od dawna już nie żyli.
Prokuratura wyliczyła, że społecznik wprowadził w błąd blisko tysiąc osób. Jan W. został oskarżony o dopuszczenie się nadużyć w sporządzaniu list osób popierających referendum. Nie przyznał się do popełnienia przestępstwa. W prokuraturze tłumaczył, że działał w stanie wyższej konieczności. Po raz pierwszy skierowała akt oskarżenia już kilka miesięcy temu, sąd zwrócił jej jednak sprawę do uzupełnienia. Według kodeksu karnego grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.