Lekarka za późno powiadomiła nas o przyjęciu pacjenta z podejrzeniem sepsy - twierdzi powiatowy inspektor sanitarny w Lublinie. I zapowiada, że złoży na panią doktor doniesienie do sądu.
- Chłopca przyjęto w sobotę, 28 marca, a my dowiedzieliśmy się o tym dopiero w poniedziałek - grzmi Paweł Policzkiewicz, dyrektor lubelskiego sanepidu. - To niedopuszczalne. Lekarz ma obowiązek poinformować nas o takim przypadku w ciągu 24 godzin. Mamy przecież całodobowy telefon alarmowy.
Ostatecznie, lekarze wykluczyli, aby powodem zachorowania były meningokoki, które wywołują najgroźniejszą odmianę sepsy. Ale ta diagnoza była znana dopiero po weekendzie. I to właśnie dlatego sanepid zamierza podać lekarkę do sądu.
- Gdyby okazało się, że jest jakieś zagrożenie, od razu przystąpilibyśmy do działania - dodaje Policzkiewicz. W takich przypadkach są stosowane odpowiednie procedury. Na przykład osobom, które w ostatnim czasie miały bezpośredni kontakt z chorym, podaje się antybiotyki.
Nie udało nam się skontaktować z lekarką, która przyjmowała chłopca na oddział. O komentarz poprosiliśmy dyrekcję szpitala przy al. Kraśnickiej. - O stanie pacjenta nic nie mogę powiedzieć, a jeśli chodzi o zarzuty sanepidu, to nic mi o nich nie wiadomo - powiedział nam Marek Wojtowicz, z-ca dyrektora ds. lecznictwa.
• Dlaczego tak późno powiadomiliście sanepid o podejrzeniu zachorowania na sepsę?
- Odpowiem na to pytanie w poniedziałek.
Sprawa choroby szóstoklasisty zelektryzowała szkołę chłopca.
- Otrzymaliśmy od sanepidu telefon, a później inspektorzy odwiedzili nas osobiście - mówi Jerzy Kolowca, dyrektor SP 42 w Lublinie. - Zapewnili nas, że uczniom nic nie grozi.
Dyrektor wywiesił komunikaty na korytarzach szkoły. Pojawiły się także plakaty informujące o meningokokach i o niebezpieczeństwie, jakie za sobą niosą te wirusy.
- Nie chcieliśmy robić wielkiej akcji, żeby nie wywołać niepotrzebnej paniki - dodaje Kolowca. - W niektórych klasach nauczyciele opowiedzieli uczniom o sytuacji i uspokoili. Uważam, że zrobiliśmy tyle, ile należało.
- Wszystko zostało należycie wyjaśnione - mówi pani Katarzyna, mama Patrycji, która chodzi do zerówki.
To pierwszy potwierdzony przypadek sepsy w tym roku. W ub. roku w naszym regionie chorowało ponad 20 osób.