Lubelski sędzia Cezary Wójcik po ukończeniu 65. roku życia dopełnił wszystkich formalności, aby móc dalej orzekać. Mimo to Krajowa Rada Sądownictwa się na to nie zgodziła. On sam uważa, że to kara za krytykę rozbijania wymiaru sprawiedliwości przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Skargą sędziego zajmuje się Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Jeszcze w 2020 roku sędzia Cezary Wójcik orzekał w Wydziale Karnym Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Zgodnie z prawem mógł złożyć wniosek o kontynuowanie pracy po ukończeniu 65. roku życia. Wcześniej musiał jednak przedstawić zaświadczenie od lekarza o dobrym stanie zdrowia, od psychologa oraz opinie prezesa sądu i kolegium Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Formalności dopełnił w terminie i w lutym 2020 roku złożył wniosek do KRS. Ta w czerwcu podjęła uchwałę, ale niekorzystną dla sędziego – nie otrzymał zgody na dalszą pracę. – Jestem przekonany, że miało to bezpośredni związek z moim wcześniejszym odwołaniem w 2017 roku ze stanowiska wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
– Nie akceptowałem tej sytuacji, która wówczas działa się w wymiarze sprawiedliwości, tej pseudo-reformy, a w zasadzie rozbijania wymiaru sprawiedliwości przez ministra sprawiedliwości i w konsekwencji przez władzę ustawodawczą – zaznacza w rozmowie z Dziennikiem sędzia Wójcik.
Jak swoją decyzję uzasadniała KRS? – Brak jest również ważnego interesu społecznego przemawiającego za wyrażeniem zgody na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego (przez Wójcika – red.) – czytamy w uchwale.
– Z opinii mojego bezpośredniego przełożonego, czyli prezesa Sądu Apelacyjnego, wynikało, że moje wyniki w pracy były bardzo dobre, nie było do mnie żadnych zastrzeżeń ani uwag. W związku z tym nie mam najmniejszego pojęcia, czym kierowała się KRS, bo nie wynika to z treści uzasadnienia tej uchwały – dodaje sędzia.
Jednocześnie tłumaczy, że nie należał też do żadnych organizacji sędziowskich. Nie zetknął się także nigdy z żadnymi naciskami.
Na nic zdało się także złożenie odwołania do w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. – Ta uznała, że uchwała KRS nie podlega zaskarżeniu. Było to oczywiście błędne rozstrzygnięcie, dyskryminujące mnie. Zostałem pozbawiony prawa do skutecznego zaskarżenia tego orzeczenia KRS – podkreśla nasz rozmówca.
Kolejnym krokiem Cezarego Wójcika i jego pełnomocników było złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w lutym 2021 roku. Pod koniec marca tego roku europejski organ przesłał tę skargę polskiemu rządowi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma czas do 27 maja na ustosunkowanie się do niej.
Sędzia walczy o sprawiedliwość, mimo że, jak sam przyznaje, w tej chwili, po dwóch latach bycia poza zawodem, powrót do orzekania byłby trudny. – Natomiast w momencie, kiedy ten wniosek składałem, to oczywiście chciałem wrócić do orzekania. Dlatego go złożyłem, ponieważ byłem praktycznie w najlepszym momencie dla sędziego, a więc miałem niezbędne, kilkudziesięcioletnie doświadczenie, dobry stan zdrowia, dobrą opinię – kończy.
Poskarżyli się w Strasburgu
Przypadek sędziego Cezarego Wójcika nie jest jedynym, który ma swój finał w ETPCz w Strasburgu. 8 listopada ubiegłego roku organ ten wydał wyrok w sprawie skargi złożonej przez dwoje sędziów, w tym Artura Ozimka z Sądu Okręgowego w Lublinie. W 2017 i 2018 roku ubiegali się oni o nominacje sędziowskie do innych sądów. Nie otrzymali rekomendacji KRS i złożyli odwołania od jej uchwały do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Zostały one oddalone, dlatego poskarżyli się do ETPCz. Trybunał stanął po stronie sędziów – stwierdził, że wspomniana Izba nie była „sądem ustanowionym przez prawo”. Zasądził na ich rzecz po 15 tys. euro zadośćuczynienia.