Miejscy urzędnicy chcą wyrzucić schorowaną kobietę z mieszkania, w którym jest zameldowana
– Spytaliśmy trzech sąsiadów. Nie mogli potwierdzić, że kobieta faktycznie tam mieszkała – uzasadniał nam tę decyzję Artur Cichoń, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych w Lublinie.
Rodzice pani Elżbiety trafili do mieszkania na lubelskich Bronowicach w 2003 roku po interwencji naszej redakcji. Wcześniej starsze małżeństwo mieszkało w skandalicznych warunkach. Kiedy ich dom strawił pożar, poprosili miasto o mieszkanie socjalne. Odmówiono im. Ale gdy opisaliśmy sprawę, lokal socjalny znalazł się w trzy dni.
Przed czterema laty żona pana Kazimierza zmarła. Został sam, zdany na pomoc córki. – Od tamtej pory niemal codziennie się nim opiekowałam, to był mój obowiązek – mówi pani Elżbieta. – Ojciec był chory, niezdolny do samodzielnej egzystencji. W ubiegłym roku wprowadziłam się do niego, bo potrzebował stałej opieki. Wstydził się swojego kalectwa, więc nie utrzymywaliśmy z sąsiadami żadnych kontaktów.
To był największy błąd pani Elżbiety. W czerwcu zmarł jej ojciec. Nasza Czytelniczka jest przewlekle chora. Mogłaby zostać na Bronowicach, bo jest najbliższą rodziną poprzedniego najemcy. Urząd jednak odmówił, bo sąsiedzi nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić czy pani Elżbieta mieszkała razem z ojcem, czy tylko go odwiedzała.
– Oczywiście pani Elżbieta może się starać o zmianę decyzji, ale gdyby urząd się na to zgodził, nie widziałbym w tym sprawiedliwości społecznej – wyjaśnia Cichoń.
W mieszkaniu na Bronowicach nasza Czytelniczka jest zameldowana od 2008 roku. Jesienią zgłosiła się do lokalnej administracji, a ta zaczęła naliczać odpowiednio wyższe opłaty. Lekarka, która regularnie opiekowała się jej ojcem, potwierdza, że mieszkał wraz z córką. Urzędnikom to nie wystarczy.
– Mogła tam przychodzić tylko na czas wizyt – kwituje Cichoń.
Pani Elżbieta bez skutku odwoływała się od decyzji magistratu. W ubiegłym tygodniu dostała nakaz opuszczenia mieszkania. Termin mija w piątek.
– Nie wykluczam, że zlecimy dodatkową kontrolę i dokładniej zbadamy sprawę – mówi Tomasz Kępa, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miasta. – Trzeba tylko napisać odpowiednią prośbę. W takich przypadkach możemy opierać się tylko na wywiadzie środowiskowym. Nie mamy innych metod.
Pani Elżbiecie pozostaje jeszcze droga sądowa. Może walczyć o prawo do wynajęcia mieszkania. W tym czasie miasto będzie jej naliczać wyższy czynsz. Dziś opłaty za mieszkanie wynoszą niewiele ponad 200 zł, ale mogą skoczyć nawet dwukrotnie.