Przeciwnicy inwestycji mówią o sortowni odpadów przemysłowych. Inwestor mówi o zwykłym skupie surowców wtórnych. Emocje są spore, bo biznes będzie blisko blokowiska.
– Tak, inwestor złożył do nas wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia. Zgodnie z prawem musimy wszcząć procedurę – potwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
W poniedziałek oficjalnych wyjaśnień w tej sprawie zażądał od prezydenta szef opozycyjnego klubu radnych PiS, Sylwester Tułajew. To radny z dzielnicy, w której powstać ma zakład. W swoim piśmie nazywa go "sortownią odpadów przemysłowych, w tym niebezpiecznych”.
– Tego typu działalność spowoduje znaczące obniżenie standardów jakości środowiska, a także znaczącą uciążliwość dla mieszkańców Czechowa w postaci brzydkiego zapachu i widoku z okien – pisze Tułajew.
– Jaka sortownia? To nieporozumienie – zapewnia Andrzej Mandziuk, który prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą Wschodnia Agencja Ochrony Środowiska. To on złożył wniosek do Urzędu Miasta.
Ratusz informuje, że w dokumentach mowa jest o "działalności w zakresie zbierania i przetwarzania odpadów”. Z kolei Tułajew w swym piśmie wylicza, jakie to mogą być śmieci. Wymienia m.in. opakowania z resztkami substancji niebezpiecznych, czy też zawierające takie substancje odpady organiczne.
– Takie jest urzędowe nazewnictwo i nie mogę tych odpadów inaczej nazywać – odpowiada Mandziuk. – Butelka po płynie do chłodnicy zawiera resztki płynu i już jest kwalifikowana jako odpad niebezpieczny. Ale nie są to odpady, które mogą komuś zagrażać. No, chyba żeby się ktoś tego napił.
Choć Wschodnia Agencja Ochrony Środowiska nie ma jeszcze zgody, to już teraz na jej działce znalazły się odpady. – Taki sygnał otrzymaliśmy w zeszłym tygodniu. Potwierdził się – przyznaje Krzyżanowska. – Na uprzątnięcie opadów przedsiębiorca dostał od nas czas do 6 czerwca.
– Surowce przewiozłem z miejsca, w którym wcześniej prowadziłem działalność – tłumaczy Mandziuk. – To nie jest zakład, który można jednym ruchem zamknąć na klucz. Makulatura czeka na wywiezienie do papierni, a tworzywa do firm, które je przetwarzają.
Czy magistrat zgodzi się na inwestycję? – Wysłaliśmy dokumentację do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i sanepidu. To dopiero początek procedury, na samym jej końcu ocenimy cały materiał i wydamy decyzję – mówi rzecznik prezydenta.