Lubelskie prokuratury wszczęły cztery śledztwa dotyczące śmiertelnych skutków, które mógł wywołać Corhydron. Prowadzą je prokuratorzy z Ryk, Krasnegostawu, Zamościa oraz z prokuratury rejonowej Lublin - Północ.
Po wybuchu afery z Corhydronem wprowadzono zakaz sprzedaży tego leku w całym kraju. Kto ma w domu Corhydron powinien oddać go w jakiejkolwiek aptece. - Od początku ubiegłego roku do chwili wycofania leku kupiło go na recepty refundowane przez fundusz zdrowia 409 mieszkańców Lubelszczyzny - przekazał wczoraj Łukasz Semeniuk, pełniący obowiązki rzecznika prasowego Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie. - Wśród nich jest 14 osób, które nabyły niebezpieczną serię z substancją zagrażającą życiu.
Nadal nie wiadomo, ile osób kupiło Corhydron na recepty nierefundowane, ze 100-procentową odpłatnością. Trwają poszukiwania. Aptekarze są dobrej myśli. Mówią, że każda sztuka sprzedanego leku jest do odnalezienia. - Przekazaliśmy policji wydruki sprzedaży. Do wszystkich klientów można dotrzeć - mówi Krzysztof Przystupa, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Lublinie.
Zdaniem prezesa Przystupy obietnice o oddaniu pieniędzy tym, którzy przyniosą do aptek Corhydron mogą wywołać zamieszanie. - Nie wiadomo ile pieniędzy wypłacić, bo ceny leku były bardzo różne - zauważa Przystupa. - Będziemy wydawać zaświadczenia o zwrocie leku będące podstawą do ubiegania się o zwrot kosztów. (dj, step)