– Co się stało z oświetleniem kładki i przystanku w Wierzchowiskach? Od kilku dni latarnie nie świecą – alarmuje jedna z naszych czytelniczek. Pierwsze podejrzenie padło na złodziei kabli. Szybko się jednak okazało, że tym razem to nie ich sprawka.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Od kilku dni ciemności dawały się we znaki okolicznym mieszkańcom.
– Na kładce i przystanku przy ekspresówce w Wierzchowiskach jest tak ciemno, że oko wykol. Jak kierowca busa ma zobaczyć, że ktoś czeka na podwózkę? – żali się czytelniczka, która zadzwoniła do naszej redakcji.
Po naszym telefonie służby serwisowe z lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad udały się na miejsce by sprawdzić przyczynę awarii. Podejrzewali złodziei kabli. Okazało się, że zawinił… mięczak.
– Oświetlenie „wygasił” ślimak. Wszedł do latarni, spowodował zwarcie i wysadził korki. Ekipa znalazła już tylko jego szczątki – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego GDDKiA. – Latarnie już działają – zapewnia.