Do zakończenia budowy hali na przy ul. Kazimierza Wielkiego zostały niecałe trzy miesiące. Cale ciągle nie wiadomo, jak budynek będzie wykorzystywany.
– Utwierdzamy się w przekonaniu, że w hali powinno być lodowisko, do którego lublinianie przyzwyczaili się przez lata – mówi Mariusz Szmit, dyrektor MOSiR. – Lodowisko cieszy się coraz większym zainteresowaniem. I przynosi nam kilkaset tysięcy zł rocznego dochodu.
Władze ośrodka chcą, żeby z hali korzystały też lubelskie kluby sportowe. Tyle że chętnych brakuje. – Koszykarze powiedzieli wprost, że wolą grać przy al. Zygmuntowskich. Nie ma też zainteresowania ze strony ludzi zajmujących się kobiecą koszykówką – tłumaczy Szmit. – Prowadzimy jeszcze negocjacje z SPR na temat piłkarek ręcznych.
– Ale nasz warunek jest taki, że oprócz rozgrywania meczów musimy też w hali trenować – mówi Andrzej Wilczek, prezes SPR. – Nie wyobrażam sobie, żebyśmy z małej i ciasnej hali przechodzili na mecze do ogromnego Globusu. To tak, jakbyśmy za każdym razem grali „na wyjeździe”.
– Stawianie hali za kilkadziesiąt milionów zł tylko po to, żeby raz na dwa tygodnie przychodziło tam 2 tys. kibiców piłki ręcznej, a przez pozostały czas w budynku było pusto, byłoby bezsensowne – odpowiada Szmit. – Bez lodowiska roczne utrzymywanie hali kosztowałoby miasto pół miliona zł więcej.
Ostateczne decyzje na temat przyszłości hali zapadną do końca lipca. Do końca wakacji na Globusie działa skatepark. (mb)