Porwane mundury, wyzwiska, straszenie znajomościami u posłów i noc spędzona za kratkami. Taki był efekt pijackiego rajdu Ernesta Ż., syna byłego lidera Samoobrony na Lubelszczyźnie. Przed rokiem mężczyzna, także po pijanemu, staranował traktorem samochód osobowy. Stracił wtedy prawo jazdy.
Policjantów odrzucił unoszący się w szoferce smród wódki. Ale zatrzymani nie chcieli dmuchać w alkomat. Ernest Ż. wykrzykiwał za to, że poskarży się posłom i zwolni policjantów z pracy. Obaj zatrzymani byli agresywni. Rzucili się na policjantów. Podczas szarpaniny podarli im mundury. W końcu funkcjonariuszom udało się obezwładnić napastników. Na miejsce musiał jednak przyjechać z odsieczą jeszcze jeden radiowóz.
– Pasażer ciężarówki usiłował gdzieś zadzwonić ze swojego telefonu komórkowego – relacjonuje nasz informator. – Rozmawiał nawet z jakimś adwokatem. Na koniec zaproponował jednemu z policjantów 2 tys. zł, żeby funkcjonariusze zapomnieli o sprawie. Ale policjanci nie dali się przekupić. Przewieźli bełkoczących i ciągle agresywnych mężczyzn na komendę.
Pobrano od nich krew. Wyniki będą znane najwcześniej w przyszłym tygodniu. Zatrzymani, po wytrzeźwieniu, zostali wypuszczeni do domów.
Ernest Ż. nie pierwszy raz popadł w konflikt z prawem. W ubiegłym roku w Cycowie, mając 2,38 promila alkoholu we krwi, usiadł za kierownicą ciągnika. Doprowadził do kolizji z osobowym seatem. Traktorzysta wjechał na skrzyżowanie z drogą Lublin–Włodawa nie ustępując pierwszeństwa. Kierowca samochodu nie miał szans na uniknięcie wypadku. Uderzył w traktor. Odniósł niegroźne obrażenia. Ernest Ż. stracił prawo jazdy.
Do tego zdarzenia doszło zaledwie dwa miesiące po śmiertelnym wypadku jego ojca. Lider lubelskiej Samoobrony zginął w wypadku drogowym 18 lipca 2003 roku w Górze Puławskiej. Sekcja zwłok wykazała, że poseł prowadził w stanie upojenia alkoholowego. Ernest Ż. pracował wówczas w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. Po śmierci ojca stracił posadę.