Rozmowa z puławską dozorczynią*
• Ładna pogoda. Chyba przyjemniej się pani pracuje…
- Gdzie tam! Stają sobie niedaleko drzwi od klatki, a piesek sobie lata. Albo puszczają całkiem samopas, a sami idą na górę. Za jakąś godzinę, jak uznają, że się załatwił, zejdą i wołają psa do domu.
• A może to bezdomne tak sobie biegają?
• Może pani po prostu nie lubi psów. Miała pani kiedyś swojego?
• A sami lokatorzy nie skarżą się?
• To jak z tym sobie poradzić?
• A pani jak je usuwa?
* Dozorczyni, z którą rozmawialiśmy, chciała zachować anonimowość. - Boję się, że potem lokatorzy z zemsty będą na mnie skarżyć, że nic nie robię - powiedziała
Rozmawiała Aldona Iwon