Doły zostały wykopane na terenie dawnego hitlerowskiego obozu, za barakami, blisko płotu graniczącego z ogródkami działkowymi. - Jak był remont kanalizacji, to przy okazji dyrektor kazał wykopać koparką doły i tam składować śmiecie - mówi pracownik Muzeum na Majdanku. - Wrzucali tam odpady nie tylko z remontów, ale też ze śmietników znajdujących się na terenie muzeum. Działkowicze dorzucili swoje...
Trwało to prawie dwa lata. Jeden z dołów zarósł już trawą. Z drugiego nadal wystają przegniłe szafki, worki, gazety, pudła, stare części garderoby oraz gruz i cegły. - To skandal! Jak można zakopywać śmieci w miejscu, gdzie ginęli ludzie - oburza się Zdzisław Badio, były więzień obozu na Majdanku i prezes Związku Byłych Więźniów Obozów Koncentracyjnych. Zapowiada, że zbada sprawę. - Będą musieli to sprzątnąć - dodaje.
Lubelscy urzędnicy również nie kryją zdziwienia. - Sytuacja jest przykra. Nie godzi się w takim miejscu składować śmieci. Nawet prac archeologicznych nie wolno prowadzić bez zgody. Przyjrzymy się temu - zapowiada Waldemar Podsiadły, pełnomocnik wojewody ds. ochrony dziedzictwa narodowego i spraw kombatantów.
Członkowie Rady Muzeum nie mieli o niczym pojęcia. - Nic nie słyszałem. Trzeba to koniecznie wyjaśnić - dziwi się prof. Jerzy Kłoczowski.
Dyrektor Muzeum nie zaprzecza, że na terenie obozu składowane są śmieci. - Główna przyczyna jest taka, że działkowicze i okoliczni mieszkańcy wyrzucali je na nasz teren. A mój poprzedni kierownik administracyjny zadecydował, że zaśmiecane miejsce nie ma historycznego znaczenia - wyjaśnia Edward Balawejder, dyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku. Podkreśla jednak, że decyzja nie wynika z braku szacunku dla zamordowanych. - Może nie powinno się zakopywać śmieci na terenie obozu, ale nieraz życie wymusza trudne decyzje. To jest skutek naszej bezradności - dodaje.