Nowy śmigłowiec SW-4 uległ wczoraj wypadkowi na lotnisku przyfabrycznym PZL Świdnik. Nikomu nic się nie stało, ale uszkodzony śmigłowiec musi pójść do remontu
Dwa wcześniejsze lądowania na przyfabrycznym lotnisku przebiegły prawidłowo. W trakcie trzeciego doszło do uderzenia belki ogonowej w ziemię i w efekcie do pogięcia tylnej części maszyny. Uszkodzony został także tylny wirnik. - Kabina pilota nie została uszkodzona. Nikomu nic się nie stało, ale śmigłowiec musi zostać wyremontowany - mówi rzecznik Mazur.
Fabryka przygotowuje się do seryjnej produkcji SW-4. Uzależnione to jest jednak od pozytywnego zakończenia prób. Wytwórnia spodziewa się jesienią uzyskać certyfikat dopuszczający śmigłowiec do lotów. Według Mazura, wypadek nie zakłóci prób nowego śmigłowca, bowiem istnieje drugi egzemplarz, na którym badania będą kontynuowane zgodnie z harmonogramem.
Przyczyny wypadku nie są na razie znane. - Przebieg prób był rejestrowany przez urządzenia pokładowe i filmowany. Komisja badająca wypadki lotnicze wyda werdykt o przyczynach po dokładnej analizie tych materiałów - tłumaczy rzecznik Mazur.