Andrzej D., lekarz z Kraśnika tylko w pierwszym półroczu tego roku wypisał lewe recepty na inwalidów wojennych o wartości blisko 50 tys. zł. Część recept stemplował podrobioną pieczątką swojego zakładu pracy – NZOZ „Doktor”. Kasa chorych za niesłusznie refundowane leki chce obciążyć właścicieli przychodni. Ci czują się bezradni, bo kraśnicka prokuratura umorzyła w lipcu postępowanie wobec lekarza z powodu... braku cech przestępstwa
– Gdybym wiedział, co mnie czeka uciekłbym gdzie pieprz rośnie – mówi dziś Rafał Suszek. – Jeśli prokuratura umorzy kolejne postępowanie i przyjdzie nam zapłacić za przekręty doktora D., po prostu pójdziemy z torbami.
Niefortunna decyzja
Andrzej D. do „Doktora” trafił na początku stycznia. – Był bez pracy, słyszeliśmy, że pacjenci go lubią – mówi Anna Suszek. – A nam potrzebny był lekarz pierwszego kontaktu.
Już pierwsza kontrola z LRKCh pokazała, że zatrudnienie Andrzeja D. było błędem. Kasa zakwestionowała 56 recept na kwotę 6575 zł wypisanych od stycznia do marca przez tego lekarza właśnie.
– Musiałem zapłacić z własnej kieszeni – mówi R. Suszek. – Inaczej stracilibyśmy kontrakt. Chciałem od razu D. wyrzucić. Ale żonie żal było człowieka...
– Ma trójkę dzieci, obiecywał, że już nie będzie – wzdycha pani Anna. – To ja przekonałam męża. D. podpisał nam oświadczenie, że odpowie finansowo w razie podobnych zastrzeżeń.
Lewa pieczątka
Andrzej D. nie miał jednak zamiaru zmieniać swoich nawyków. Żeby ułatwić sobie życie podrobił pieczątkę macierzystej jednostki. Recepty wypisywał gdzie chciał. Kolejna kontrola kasy przeprowadzona w czerwcu wykazała, że do końca kwietnia doktor D. wypisał lewych recept na łączną kwotę blisko 50 tysięcy.
– Zakwestionowano blisko 1400 pozycji – mówi A. Suszek. – To był dla nas szok. Mąż natychmiast z końcem czerwca wyrzucił D. z pracy. Nakazał mu też natychmiastowy zwrot podrobionej pieczątki.
Rafał Suszek złożył doniesienie o przestępstwie na policji. Jego zdaniem dowody winy lekarza były ewidentne – recepty z podrobioną pieczątką, rzeczona pieczątka i protokół pokontrolny z kasy wykazujący lewe recepty. W lipcu prokuratura jednak sprawę umorzyła. W uzasadnieniu podpisanym przez prokuratora Czesława Stępniaka czytamy: „W trakcie wszczętego dochodzenia ustalono, że Andrzej D. będąc zatrudniony w NZOZ „Doktor” jako lekarz ogólny wyrobił sobie pieczątkę firmową, której używał do stemplowania wystawianych recept pacjentom. (...) Jak ustalono po rozwiązaniu umowy Andrzej D. zwrócił Rafałowi Suszek – dyrektorowi NZOZ „Doktor” wyrobioną na swój koszt pieczątkę, której używał. Nie ustalono, aby Andrzej D. po otrzymaniu wypowiedzenia w dalszym ciągu używał pieczęci NZOZ „Doktor” na ewentualnie wystawianych receptach”.
– Wnoszę z tego, że zdaniem prokuratury powinienem doktorowi D. pokryć koszty wyrobienia lewej pieczątki – mówi z goryczą R. Suszek. – Wtedy dopiero wszystko pomiędzy nami byłoby w najlepszym porządku.
Takie małe miasteczko
Suszek oczywiście jeszcze w lipcu odwołał się od decyzji prokuratury. Wniósł też we wrześniu kolejną skargę. – Ale Kraśnik to w gruncie rzeczy małe miasteczko – mówi. – Rządzą układy. Ojciec D. jest radnym. Ma startować w kolejnych wyborach. Zna całe miasto. Wystarczy, że powiem, że byliśmy z żoną u dwóch kraśnickich adwokatów. Żaden nie chciał nas reprezentować. Powiedzieli, że nie chcą się staremu D. narażać...
– Okazuje się, że to nie pierwsza taka sprawa Andrzeja D. – dodaje Anna Suszek. – Podobno miał już sądowy wyrok w sprawie podrabiania recept. Chcieliśmy się dowiedzieć coś na ten temat w sądzie, kiedy jeszcze u nas pracował. Ale do dziś nasze pismo pozostało bez odpowiedzi...
D. zatrudnili, bo był bezrobotny. Kiedyś pracował w kraśnickim SPZOZ. – Stamtąd, jak się okazuje też go wyrzucili za podobne sprawy – mówią Suszkowie. – Ale myśmy o tym wszystkim dowiedzieli się po czasie.
– Nie tyle wyrzuciliśmy doktora D., co nie przedłużyliśmy mu umowy – prostuje dyrektor SPZOZ Wojciech Mazur.
Dlaczego? – Powiem ogólnie, że nie był naszym najlepszym pracownikiem – odpowiada dyrektor.
Kto zapłaci?
Suszkowie piszą wszędzie – do izby lekarskiej, nadzoru farmaceutycznego, kasy chorych. Myśl o zapłaceniu tym razem 40 tys. zł napawa ich przerażeniem.
– Dlaczego mamy być obciążeni za fałszerza posługującego się podrobioną pieczątką? – nie rozumieją sprawiedliwości w wydaniu kraśnickiej prokuratury.
– Jeśli prokurator umarza postępowanie, nie mamy innego wyjścia jak obciążyć finansowo kierownika jednostki – wyjaśnia Mirosław Kołodziej, dyrektor departamentu statystyki i organizacji udzielania świadczeń LRKCh. – Nasza kontrola wykazała jednoznacznie, że D. używał fałszywej pieczątki do wystawiania recept na inwalidów. Ale jeśli prokurator nie widzi w tym przestępstwa, to nie nam z nim polemizować.
Ale Kołodziej pociesza, że w sprawie D. prowadzone jest kolejne dochodzenie, bo policja z Kraśnika poprosiła kasę o współpracę. Na skutek odwołania nowe postępowanie wszczęła też prokuratura – potwierdza nam to prokurator rejonowy Małgorzata Samoń.
– Chciałabym, żeby wreszcie ten koszmar się skończył – mówi A. Suszek. – Od kilku miesięcy nie mamy życia rodzinnego, nasza dziesięciomiesięczna córka nie widuje ojca. Bo mąż tylko pisze pisma i krąży pomiędzy kasą chorych, policją i prokuraturą.
Próbowaliśmy się wczoraj skontaktować z lekarzem D. dzwoniąc pod numer telefonu ze służbowej pieczątki. Bez efektu.