Krzyczałem nie do Lecha Kaczyńskiego, tylko do jednego z "rydzykowych dziadków”. Chcieli mnie zlinczować, bo wygwizdałem to, co prezydent wygadywał
Do zamieszania doszło w niedzielę na placu Litewskim w Lublinie podczas spotkania Kaczyńskiego z mieszkańcami. Przemysław D., który stał kilkanaście metrów od prezydenta, krzyknął: "Spieprzaj, dziadu”!
Sympatycy prezydenta wskazali policjantom autora obelgi. Mężczyzna trafił na całą noc do izby zatrzymań. W poniedziałek prokurator postawił mu zarzut znieważenia prezydenta. Grozi za to do 3 lat więzienia.
- Kaczyński wygłaszał populistyczne hasła: o Lublinie, Polsce wschodniej… Tłum bił mu brawo. A ja gwizdnąłem. Chciałem zaprotestować przeciw jego wypowiedziom - przekazuje nam swoją wersję wydarzeń Przemysław D. - Natychmiast otoczył mnie tłum "rydzykowych dziadków”.
Materiał wideo nagrany przez Moje Miasto Lublin
Tekst gazety Moje Miasto Lublin
To samo Przemysław D. opowiedział prokuratorowi. - Postępowanie trwa. Będziemy przesłuchiwać kolejnych świadków - ucina Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Przemysław D. ma 33 lata. Jest przewodnikiem wycieczek. Bezpartyjny. I na pewno - zaznacza - nie jest zwolennikiem Lecha Kaczyńskiego.
- Nie ma dnia, żeby nie demonstrował swojej niekompetencji. To prezydent, który szkodzi Polsce - przekonuje.
- Nigdy prezydent nie zadowoli wszystkich Polaków, bo przecież wybrała go tylko część społeczeństwa. Ale to nie powód, żeby mu ubliżać. Takie zachowania trzeba potępiać. I to kategorycznie - uważa Artur Soboń, rzecznik lubelskiego PiS.