Rozmowa z Krzysztofem Grabczukiem, marszałkiem województwa i wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego
• Nie głupio panu lecieć do Chin? Ten kraj okupuje Tybet, cenzuruje Internet.
• Czy igrzyska mają jeszcze coś wspólnego z ideami sportowymi, czy to tylko biznes?
• Czy podczas otwarcia imprezy, czy zawodów można jeszcze naciskać na Chiny, żeby przestrzegały praw człowieka?
- Sportowcy mają ograniczone pole działania. Muszą być apolityczni, bo mogą zostać usunięci z olimpiady. Ale myślę, że jakieś symboliczne gesty będą. O wiele więcej mogą zrobić politycy i przedsiębiorcy. Może też dzięki tym igrzyskom więcej osób dowie się, jak źle jest w Chinach.