Sprawa molestowania młodych lekarek przez byłego już ordynatora oddziału gastroenterologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie znów trafi na wokandę. Pełnomocnik skazanego mężczyzny złożył apelację od wyroku skazującego lekarza.
Skandal wybuchł w lutym 2015 roku. Lekarki opowiedziały wtedy dyrekcji szpitala o molestowaniu przez ardynatora.
– Bałam się jeździć windą, żeby go nie spotkać. Kiedy jechała z nami jakaś pielęgniarka, to modliłam się, żeby nie wysiadła przede mną. Byłam przerażona na samą myśl, że mogę zostać z nim sama. On wtedy natychmiast zaczynał obmacywać – opowiadała jedna z lekarek. Antoni W. miał ją molestować nawet gdy wyszła za mąż i była w zaawansowanej ciąży.
Po ujawnieniu tych informacji ordynator został zwolniony z pracy. W lipcu ubiegłego roku Naczelny Sąd Lekarski ukarał go za naruszenie etyki lekarskiej pięcioletnim zakazem prowadzenia działalności dydaktycznej oraz sprawowania funkcji kierowniczych w służbie zdrowia.
W sierpniu tego roku, po blisko trzyletnim procesie toczącym się przy drzwiach zamkniętych, w którym Antoni W. odpowiadał za stalking oraz molestowanie seksualne czterech lekarek, mężczyzna został skazany. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uznał, że bezwzględnie wykorzystywał sytuację, by molestować podległe mu zawodowo kobiety.
Uzasadniając rozstrzygnięcie sąd ocenił, że „Antoni W. jest osobą zdemoralizowaną i ma złamany kręgosłup moralny”. Wyrok: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 4500 zł grzywny, tego trzyletni zakaz kontaktów i zbliżania się do pokrzywdzonych, czteroletni zakaz sprawowania funkcji kierowniczych w placówkach medycznych. Lekarz miał też zapłacić pokrzywdzonym kobietom w sumie 31 tys. zł zadośćuczynienia.
Na tym sprawa się jednak nie zakończyła.
– Złożyłem właśnie apelację – informuje mecenas Stanisław Estreich.
– Otrzymaliśmy apelacje i jesteśmy w trakcie analizy argumentów w niej zawartych. Po niej zamierzamy na nią odpowiedzieć – komentuje mec. Andrzej Latoch, pełnomocnik trzech pokrzywdzonych kobiet.