Uchwała sejmiku, która pomogła zwolnić Pruszkowskiego (PiS) z funkcji dyrektora oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, była niezgodna z prawem.
Pruszkowski został dyrektorem lubelskiego oddziału ANR za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego. Posadę stracił, kiedy władzę sprawowała już ekipa PO-PSL. Na jego odwołanie zgodził się 8 kwietnia sejmik województwa.
Uchwała przeszła glosami Platformy, ludowców i SLD. Pruszkowski twierdzi, że dobrze kierował agencją, a pracy pozbawiono go tylko dlatego, że należy do opozycyjnej partii. Zauważył, że uchwała sejmiku nie ma uzasadnienia i zaskarżył ją do wojewody Genowefy Tokarskiej (PSL). To prawnicy Tokarskiej przyglądają się wszystkim decyzjom radnych pod katem zgodności z prawem.
Okazuje się, że Pruszkowski ma rację. Jednak wojewoda nie unieważni uchwały, bo minął przeznaczony na to 30-dniowy termin. - Można podejrzewać, że zrobiliśmy to celowo, ale po prostu przeoczyliśmy brak uzasadnienia - tłumaczy Cezary Widomski, zastępca dyrektora Wydziału Nadzoru i Kontroli Urzędu Wojewódzkiego i zapowiada: Przekażemy sprawę do rozstrzygnięcia przez Wojewódzki Sąd Administracyjny.
- Projekt uchwały zatwierdził prawnik i dlatego sądziliśmy, że wszystko jest zgodne z przepisami - stwierdza Jacek Czerniak (SLD), przewodniczący sejmiku województwa.
Pruszkowski nie zamierza wrócić do Agencji Nieruchomości Rolnych. Jednak decyzja w sprawie uchwały pomoże mu w sądzie pracy, gdzie stara się o odszkodowanie. Chce dostać trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia, jakie dostawał w ANR. Według naszych szacunków, to ok. 30 tys. zł. W oświadczeniu majątkowym, które złożył za 2007 rok nie wpisał, choć powinien, zarobków. Wczoraj Pruszkowski nie odbierał telefonu komórkowego.
Nowym szefem oddziału jest Leszek Świętochowski, działacz PSL. Trwa konkurs na jego zastępców, udział zapowiedzieli Grzegorz Kurczuk (były poseł SLD) oraz Leszek Daniewski, radny miejski PO z Lublina.