Jest problem ze znalezieniem projektanta przebudowy stadionu żużlowego przy Al. Zygmuntowskich, którego pojemność miałaby wzrosnąć do 13 tys. kibiców. Do przetargu nie zgłosił się nikt, zarządca stadionu ma spróbować ponownie. Czy zdąży z pracami przed rozpoczęciem kolejnego sezonu?
Pierwszym etapem przebudowy stadionu miałaby być modernizacja toru żużlowego. Byłby on nieco skrócony, co umożliwiłoby montaż nowych trybun na drugim łuku (od strony stadionu lekkoatletycznego). Dzięki temu na mecze można będzie wpuszczać więcej kibiców. Teraz klub zgłasza obecność 9 tys. fanów, a przydałoby się więcej miejsca.
To nie koniec zmian. Ostatecznie zniknąć miałoby boisko piłkarskie znajdujące się na środku stadionu. W jego miejscu planowany jest tor dla motocykli mini-żużlowych (o pojemności silnika od 80 do 125 ccm). W planie jest również instalacja do automatycznego zraszania oraz przebudowa odwodnienia toru i kanalizacji deszczowej. Oczywiście trzeba by jeszcze dostosować bandy do nowej geometrii toru.
Wszystko to trzeba jednak wcześniej zaprojektować i uzgodnić z Główną Komisją Sportu Żużlowego, a nawet z instytucją odpowiedzialną za pobliską rzekę, czy konserwatorem zabytków. Problem w tym, że nikt chce się tego podjąć. Zarządca stadionu – jest nim Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji – nie zdołał znaleźć projektanta, który w 150 dni stworzyłby kompletną dokumentację i uzyskał pozwolenie na budowę. Przetarg trzeba było unieważnić, bo MOSiR nie dostał ani jednej oferty.
– Powtórzymy to zamówienie – zapowiada Miłosz Bednarczyk, rzecznik miejskiej spółki zarządzającej stadionem.
MOSiR wciąż liczy na to, że dokumentacja powstanie jeszcze w tym roku, ale nie ma pewności, że tak się stanie. Nawet jeśli znajdzie się projektant, to prace nad dokumentacją mogą trwać dłużej niż 150 dni - jeżeli urzędnicy uznają, że dla tej inwestycji konieczne jest sporządzenie raportu o oddziaływaniu na środowisko, który musi być przesłany do zaopiniowania nawet sanepidowi.
MOSiR podkreśla, że zakres prac może się jeszcze zmienić, bo trwają w tej sprawie uzgodnienia z najbardziej zainteresowanymi, czyli żużlowcami.
– Prowadzimy rozmowy w tej sprawie, ale na ten moment nie udzielamy żadnych informacji – mówi Jakub Kępa, dyrektor sportowy Speed Car Motoru Lublin.