Kto nie musi, niech lepiej nie idzie w Boże Ciało na zakupy - ostrzegają związkowcy z "Solidarności”.
Najbardziej klientom dadzą się we znaki kasjerzy. - Będą robić wszystko w sposób bardzo drobiazgowy - zapowiada Grażyna Przysiężniak, przewodnicząca Komisji Zakładowej "S” w lubelskim hipermarkecie Real. - Jeśli czytnik nie będzie mógł odczytać ceny z jakiegoś kodu kreskowego, wtedy będziemy dzwonić po informację do odpowiedniego działu. Dział też nie zareaguje za szybko i klient będzie musiał czekać.
Dziś związkowcy ze sklepów z całej Polski zjadą do Warszawy, żeby odebrać nawołujące do strajku ulotki, które mają rozdawać wśród pracowników. - Chcemy, żeby do akcji włączyli się wszyscy, nie tylko członkowie związku - wyjaśnia Przysiężniak. W Realu do "Solidarności” należą 23 osoby, czyli co dziesiąty zatrudniony.
- Dołożymy wszelkich starań, żeby klienci nie odczuli strajku. Co to konkretnie oznacza? Powiemy w poniedziałek - obiecuje Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik sieci Real. Samego strajku nie chce komentować. - Na pewno nie zrezygnujemy z otwarcia sklepów w Boże Ciało.
- Mamy już sygnały, że szefowie wielkich sklepów chcą w ten dzień dać wolne związkowcom, a przy kasach posadzić pracowników agencji pracy tymczasowej - twierdzi Bujara. - Nic to nie da, bo ludzie z takich agencji nie mają doświadczenia - zapewnia Przysiężniak. Przy kasach siadają po bardzo krótkim szkoleniu i nie radzą sobie najlepiej. Dlatego kolejki na pewno będą duże.
W Boże Ciało na Lubelszczyźnie nieczynne będą sklepy sieci Leclerc i Biedronka. Pracować mają m.in. Kaufland, Tesco, Real, Stokrotka, Makro i OBI.