Poszukiwanego złodzieja wypatrzył na deptaku jeden z miejskich strażników. Ten sam, który wcześniej rozpoznał na ulicy mężczyznę używającego przywłaszczonych kart płatniczych. Jego szefowie pękają z dumy, a on sam przyznaje, że pamięć ma fotograficzną.
Złodzieja wypatrzył strażnik patrolujący Krakowskie Przedmieście. Jeden z przechodniów wydał mu się podobny do osoby nagranej przez sklepowe kamery podczas kradzieży w markecie budowlanym przy al. Kraśnickiej. Kradzież miała miejsce już dość dawno, bo pod koniec marca, ale dopiero teraz policja postanowiła upublicznić nagranie w nadziei, że zgłosi się ktoś, kto rozpozna złodzieja.
Już następnego dnia wypatrzył go strażnik, który szedł tą samą ulicą w przeciwnym kierunku. Zauważył złodziejaszka, choć ujawnione przez policję nagranie nie było zbyt dobrej jakości, a twarz była mało wyraźna.
– Poznałem go po charakterystycznym, człapiącym chodzie oraz czapce z białym paskiem – mówi pan Andrzej, strażnik z 10-letnim stażem. Gdy zaczął pytać wylegitymowanego mężczyznę o kradzież w markecie, ten odpowiedział, że zna sprawcę, ale nie może powiedzieć kto to. – Wtedy już nabrałem pewności, że to ta sama osoba – dodaje strażnik.
Funkcjonariusz przeszedł z mężczyzną do dyżurki strażników na parterze Ratusza i wezwał policję. W komisariacie na Czubach policjanci mieli jeszcze więcej nagrań i okazało się, że zatrzymany 32-latek to właśnie sprawca kradzieży pięciu diamentowych tarcz wartych ponad 1000 zł. Zresztą nie bardzo już miał jak zaprzeczać.
Strażnik, który zatrzymał złodzieja, niewiele ponad tydzień wcześniej wypatrzył na deptaku innego poszukiwanego. Chodzi o mężczyznę, który próbował wypłacić pieniądze używając przywłaszczonych kart bankomatowych. Poszukiwany siedział na ławce. Zauważony przez strażnika mężczyzna podczas legitymowania przyznał się do przywłaszczenia kart. Trafił w ręce policji.
– Nasz funkcjonariusz ma świetną, fotograficzną pamięć – podkreśla Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Czujny strażnik dostał już nagrodę za wypatrzenie mężczyzny od kart. Teraz szykuje się kolejna nagroda.
Sam funkcjonariusz, choć niechętnie, przyznaje, że oko ma czujne: – Na deptaku mijam wielokrotnie te same osoby i zapamiętuję ich charakterystyczne, specyficzne zachowania. Mężczyznę w czapce też zapamiętałem, bo z tą czapką się praktycznie nie rozstawał.