Za tydzień okaże się, w którym miejscu prezydent chce ulokować podstrefę specjalnej strefy ekonomicznej.
- Nie mogę powiedzieć, o jakie nieruchomości chodzi - mówi Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta miasta. - Po ujawnieniu takiej informacji ceny tych działek mogą wzrosnąć nawet dwudziestokrotnie, a grunty te nie są naszą własnością - zastrzega. Wiadomo, że chodzi o tereny o powierzchni 100 ha w pobliżu dawnej Odlewni Ursus. Są cztery warianty i w niektórych byłyby to parcele nie sąsiadujące ze sobą bezpośrednio.
W Lublinie powstanie podstrefa jednej z istniejących już specjalnych stref ekonomicznych. Której? O tym przedstawiciele Ratusza mają rozmawiać w ciągu najbliższego tygodnia z ich zarządami. - Lublinem interesowała się już strefa starachowicka. Chcemy rozmawiać jeszcze z Mielcem i Tarnobrzegiem - mówi Żuk. I to od zarządców stref zależy wybór konkretnego adresu. Takie ustalenia mają zapaść do 15 marca, kiedy to Rada Miasta ma głosować nad projektem uchwały upoważniającej prezydenta do ulokowania podstrefy w konkretnym miejscu. Na marcowej sesji prezydent ma też przedstawić bardziej szczegółową koncepcję funkcjonowania strefy.
Decyzja o tym, czy w Lublinie powstanie podstrefa, należy do rządu. Wniosek w tej sprawie ma złożyć zarząd strefy. Wstępnie opiniować będzie go Ministerstwo Gospodarki. Szanse będą większe, jeżeli we wniosku wpisany zostanie już konkretny inwestor zainteresowany wybudowaniem swojego zakładu w Lublinie. Takie rozmowy z zagraniczną firmą przemysłową prowadziła już strefa ze Starachowic. Ich wynik nie jest jeszcze znany. Niezależnie od tego władze miasta rozmawiają z dwiema poważnymi firmami zainteresowanymi Lublinem.
Jakie korzyści daje podstrefa? Przyciąga nowe inwestycje. Bo przedsiębiorca, który w takim miejscu zbuduje zakład, może odliczyć sobie od podatku dochodowego nawet połowę poniesionych wydatków. Nowe inwestycje idą w parze z nowymi miejscami pracy.