Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 4 alarmują, że w placówce panuje wszawica. Sanepid: W tym roku otrzymaliśmy informacje o wszawicy w siedmiu lubelskich szkołach. Wszystkie się potwierdziły
- Wszawica powraca do tej szkoły z upiorną regularnością. Teraz mamy kolejną epidemię, której ognisko wybuchło w jednej z klas 5 i w jednej z klas 3. Szkolna woźna przyznała w rozmowie ze mną, że od kilku miesięcy problem istnieje także w szkolnej świetlicy – mówi mama jednej z uczennic, która zaraziła się w szkole.
- Wydaje mi się, że problem powraca, ponieważ o konieczności wyczyszczenia głowy informowani są tylko rodzice tych dzieci, które mają już wszy lub gnidy – uważa inny rodzic. – Ale przecież dzieci mogą zarażać się od siebie, bo bawią się na korytarzach, czy siedzą w jednej ławce. Dlatego powinni być informowani wszyscy. Wtedy można byłoby zadziałać profilaktycznie.
Dyrekcja szkoły problemu nie widzi.
- Nie możemy mówić o wszawicy. Owszem, u niektórych dzieci w trakcie przeglądu pielęgniarskiego stwierdzono wszy, ale są to zjawiska incydentalne – podkreśla Alina Broniowska, dyrektor SP 4. – W takich przypadkach wychowawcy powiadamiają o tym wszystkich rodziców.
Broniowska tłumaczy, że nie wszyscy podchodzą do problemu jednakowo poważnie.
- Mamy konsekwentnych i odpowiedzialnych rodziców, ale zdarzają się przypadki, że mimo naszych ostrzeżeń dorośli nie reagują. Nie bacząc na problem przysyłają dzieci do szkoły. Nie myślą, że może dojść do kolejnych zakażeń – przyznaje.
Kłopotliwe jest też to, że nie wszyscy rodzice wyrażają zgodę na badanie głowy swoich dzieci.
- Dlatego nie we wszystkich przypadkach jesteśmy w stanie wykryć problem wyjątkowo wcześnie i poprosić rodziców o podjęcie czynności pielęgnacyjnych – mówi dyrektor.
- Otrzymaliśmy informację i będziemy działać, chociaż niewiele możemy zrobić – przyznaje Barbara Czaplińska, kierownik działu higieny dzieci i młodzieży Powiatowej Stancji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Wszawica została wykreślona z rejestru chorób zakaźnych. Nie możemy więc np. wydać decyzji o tym, by w okresie leczenia dziecko nie chodziło do szkoły. Teraz działanie należy do dyrekcji szkoły.
A ta, jak podkreśla Czaplińska może bardzo wiele np. wywiesić w szkole ulotki o zagrożeniu, zorganizować zebrania z rodzicami na których będzie prosić się o pilnowanie czystości głów, ostrzec rodziców za pomocą dziennika elektronicznego, czy zorganizować pogadanki dla uczniów w ramach godziny wychowawczej.
- Warto podejmować te wszystkie kroki, bo wszawica jest problemem nawracającym. Tylko od początku stycznia otrzymaliśmy informacje o wszawicy w siedmiu lubelskich szkołach. We wszystkich potwierdziliśmy istnienie problemu – dodaje Czaplińska.