Prace obejmują 144 hektarów lasu "Wilcze Doły”. Może być tam sporo pozostałości po I i II wojnie światowej.
– Podzieliśmy cały teren na 4 części. Każda z firm dostała swój obszar do sprawdzenia – tłumaczy Lesław Majewski, właściciel spółki Spec-Maj. – Saper wyznacza sobie ścieżki, po których się porusza, aby nie pominąć ani jednego metra lasu. Znaleziska są ewidencjonowane i utylizowane.
– W pierwszym etapie prac, który teraz rozpoczęliśmy, sprawdzamy teren ręcznymi wykrywaczami metali do metra głębokości – dodaje Jarosław Andrzejczak, prezes spółki Rad-Min. – Po wycince lasu, w drugim etapie, wprowadzimy do pracy wykrywacze ramowe, które odkrywają duże przedmioty do głębokości 8 metrów.
Prace obejmują 144 ha lasu "Wilcze Doły”. Na tym terenie przebiegała linia frontu I wojny światowej. Lotnisko było też celem ataków we wrześniu 1939 roku oraz sowieckiej agresji w 1944 roku. Po wojnie zaś zwożono tu materiały wybuchowe z okolicznych miejscowości i wysadzano je w powietrze.
– Rzeczywiście, znaleźliśmy sporo łusek od amunicji – przyznaje Andrzejczak. – Widać też, że były tu unieszkodliwiane niewybuchy.
Prace prowadzi zespół złożony z 40 osób. Na rozminowanie lasu konsorcjum ma czas do 27 listopada, ale przy sprzyjającej pogodzie deklaruje, że wyrobi się w 3 tygodnie. Koszt sprawdzenia i rozminowania lasu to 290 tys. zł.