Lubelskie szkoły językowe podsuwają swoim klientom do podpisu niezgodne z prawem umowy. Dotarliśmy do szokujących wyników kontroli przeprowadzonej przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Urząd skontrolował na Lubelszczyźnie 34 szkoły, głównie w Lublinie. 14 z nich nie spisywało ze słuchaczami żadnych umów. W innych placówkach dokumenty najeżone były pułapkami. Chodzi o tzw. klauzule niedozwolone, czyli paragrafy, których nie wolno stosować w umowach. Szkoły często odmawiają prawa do zwrotu pieniędzy za zajęcia, z których uczeń zrezygnował. Zastrzegają prawo do swobodnej zmiany godzin lekcji. – Komuś mogą nie pasować nowe godziny zajęć. Choćby dlatego, że w tym czasie pracuje. I musi zrezygnować z zajęć. Ale pieniędzy nie odzyska – mówi Ewa Wiszniowska, dyrektor lubelskiej delegatury UOKiK. – Wszczęliśmy już postępowania przeciw czterem szkołom, przygotowujemy sześć następnych spraw, a od pięciu placówek zażądaliśmy dodatkowych wyjaśnień – dodaje Wiszniowska.
Ale postępowania nie zakończą się karami dla przedsiębiorców. UOKiK może jedynie nakazać zaniechanie nieuczciwych praktyk. Dopiero, gdy szkoły nie wykonają tej decyzji, mogą obawiać się kar. I to słonych: od 500 do 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki.
Klauzule niedozwolone są z mocy prawa nieważne. Nie muszą nawet brzmieć tak samo, jak w urzędowym wykazie. Ważne, by sens był taki sam.