Doktor Agnieszka S., przyłapana na leczeniu dzieci po pijanemu, nie pracuje już w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym.
10 września Agnieszka S. pełniła dyżur na oddziale ratunkowym. O tym, że jest pijana, policja dowiedziała się z anonimowego telefonu. Okazało się, że kobieta ma 2 promile alkoholu w organizmie. Podczas dyżuru przyjęła siedmiu małych pacjentów. Wytrzeźwiała w izbie zatrzymań.
Prokuratura nie postawiła jej zarzutów, bo z opinii biegłego nie wynikało, żeby naraziła pacjentów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia.
Prokuratura zleciła sporządzenie kompleksowej opinii, w której biegli ocenią wszystkie czynności podejmowane przez lekarkę po pijanemu. Jeśli nie ustalą nic nowego, pani doktor będzie obwiniona o wykroczenie - wykonywanie czynności służbowych po pijanemu.
Prokuratorskie postępowanie ma już za sobą Urszula S., ginekolog, która na wiosnę przyjmowała pacjentki mając 1,7 promila alkoholu. Podobnie jak w przypadku Agnieszki S., policja dowiedziała się o tym z telefonu od anonimowej osoby.
Dochodzenie zakończyło się umorzeniem. Biegli ocenili, że ginekolog wszystkie czynności medyczne wykonała prawidłowo i nie stworzyła zagrożenia dla zdrowia pacjentek. Czeka ją tylko odpowiedzialność za wykroczenie.
Żeby lekarz przyłapany na pracy po pijanemu odpowiadał za przestępstwo, trzeba mu udowodnić, że źle wykonał zabieg albo postawił nieprawidłową diagnozę przez co naraził zdrowie pacjenta. (ER)