Gdynia ma Open'era, a Kostrzyn – Przystanek Woodstock, Lublin stawia na sztukmistrzów i stara się o 1,2 mln zł unijnej dotacji na Carnaval Sztuk-Mistrzów. Bo właśnie połączenie teatru z cyrkiem jest zdaniem władz miasta tym, co do Lublina może ściągnąć widzów z całej Polski.
Nowe wydarzenie ma pokazać Polsce potencjał lubelskich twórców teatru, a łącząc go z cyrkiem ma stać się przystępne dla masowych odbiorców.
– Impreza trwałaby od środy do niedzieli i angażowała mocno przestrzeń miasta (podwórka, zaułki i małe uliczki). Byłyby to występy prawie 80 osób, które aranżują drobne przedstawienia teatralne, żonglują, chodzą na linie – wylicza Krawczyk.
Kulminacją ma być sobotni występ gwiazdy cyrkowej na pl. Litewskim. Miasto ma już listę sztukmistrzów, których chce ściągnąć.
Cała impreza kosztowałaby 1,7 mln zł, z czego 1,1 mln zł byłoby pokryte unijną dotacją, o którą Ratusz wystąpił już do Urzędu Marszałkowskiego. Będzie rywalizować z 28 innymi chętnymi. To, czy dostaniemy pieniądze, może się okazać w ciągu pół roku. Aż 600 tys. zł miasto chce wydać na ogólnopolską promocję wydarzenia.
Przedsmak tej imprezy poczujemy 31 lipca, gdy zacznie się Festiwal Sztukmistrzów z udziałem artystów z Francji, Hiszpanii, Włoch, Finlandii i Argentyny. Gwoździem programu będą zawody w przechodzeniu na linie rozpiętej między dachami urzędowych wieżowców przy Wieniawskiej i Lubomelskiej.
– Chcemy pobić rekord świata, który wynosi 55 m. My chcemy przejść 60 m – zapowiada Rafał Sadownik, koordynator festiwalu.