Kilkuset urzędników straci pracę – to lubelski wymiar polityki premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który zapowiedział likwidację agencji rządowych.
W przeznaczonych do likwidacji instytucjach nie komentują decyzji premiera: – To delikatny temat – mówi pułkownik Artur Łaska, szef lubelskiego oddziału WAM, który zatrudnia 98 pracowników.
– Wykonam wszelkie decyzje rządu – ucina Jerzy Kowalczuk, dyrektor Agencji Nieruchomości Rolnych Oddział Terenowy w Lublinie (110 osób). Najmniej mają do powiedzenia przedstawiciele rządu w terenie – w trzech delegaturach Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego pracę straci 150 urzędników.
Zadania likwidowanych urzędów przejmą inne instytucje; np. ziemią rolną będzie zarządzał Bank Ziemi utworzony przy Ministerstwie Rolnictwa, a obowiązki WAM przejmą samorządy wojewódzkie.
Na tym nie koniec zmian. Premier zapowiedział połączenie Agencji Rynku Rolnego z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Lubelski oddział ARR ma 60 pracowników, a ARiMR aż 760 (w 20 biurach powiatowych). Część z nich będzie musiała poszukać nowej pracy. Miejsca nie starczy dla wszystkich dyrektorów, np. niepewny los czeka Piotra Włocha (SLD), byłego wicemarszałka województwa, a teraz zastępcę szefa Państwowej Agencji Rynku Rolnego w Lublinie.
Premier wyliczył: co roku na zmniejszeniu zatrudnienia, liczby samochodów i telefonów komórkowych, państwo zaoszczędzi w sumie 5 mld zł. W 2006 roku mniej, bo program „Tanie państwo” też kosztuje.