Lublin. W sobotę każdy, kto pojawił się na targu zwierząt na Rusałce, został odesłany na plac przy Turystycznej. (ZDJĘCIA)
- Już jak tu dojeżdżałem, to mi ktoś machał, żebym zawracał bo giełdy nie ma - dodaje pan Wiesław, po czym wsiada z rowerem do specjalnego, darmowego autobusu kursującego z Rusałki pod Leclerca przy ul. Turystycznej.
To tutaj teraz będą odbywać się cotygodniowe giełdy. Ratusz nie zgadzał się na dalszy handel na błotnistym placu, który nie spełniał żadnych norm.
Targ zmienił lokalizację w sobotę. Strażnicy miejscy, którzy pilnowali, by nikt nie rozłożył kramu przy Rusałce mieli pełne ręce roboty. Co minutę ktoś podjeżdżał i pytał, gdzie się podziała giełda.
- Jestem mile zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że wszystko tak spokojnie przebiegnie - cieszy się Edward Cios, zastępca komendanta straży.
Handlarze zgodnie chwalili nowy, asfaltowy plac obok Leclerca.
- Jest dobrze, bardzo dobrze, chociaż sporo dalej. Za to porządek jest, nie stoi się w błocie - mówi Teresa Michota sprzedająca małe szczeniaki. - Ale następnym razem powinno być to trochę lepiej urządzone. Psy nie powinny stać koło gołębi, bo mogą od nich złapać choroby - dodaje.
- Gołębie nie powinny być tak blisko psów, bo się ich boją i tłuką się o klatki - przyznaje Jan Włodarczyk, który na zwierzęce giełdy jeździ już od 60 lat. - Poza tym ktoś powinien zrobić porządek z samochodami, bo handlarze powjeżdżali na plac i zrobiło się ciasno. Lepiej, żeby zostawili samochody na parkingu, miejsca jest sporo.
- To dopiero pierwszy dzień - tłumaczy Krzysztof Kołodziej, który w prowadzącej Leclerca przy Turystycznej spółce Turisdis odpowiada za giełdę zwierząt. - Za tydzień będziemy od razu kierować ludzi w odpowiednie miejsca.