Kolejne dwa dowody rejestracyjne autobusów PKS Zielona Góra zatrzymała dziś policja. – Te pojazdy w ogóle nie powinny opuścić zajezdni – tłumaczą funkcjonariusze. Autobusami kierowali dyspozytorzy, bo nie chcieli ich prowadzić kierowcy.
To kolejna odsłona tego, co dzieje się od rana z kursami lubelskiej komunikacji, które na zlecenie miasta powinna wykonywać spółka PKS Zielona Góra. Rano z zajezdni powinno wyjechać 18 autobusów tego przewoźnika, a wyruszył co trzeci. W weekend policja zatrzymała dowody rejestracyjne trzech pojazdów i ukarała trzech kierowców mandatami. Dziś rano spora część z nich odmówiła wyjechania z bazy. Dlatego w trasę wyruszyło rano tylko sześć autobusów.
Dwa kolejne pojazdy opuściły zajezdnię w ciągu dnia. Za kierownicą – jak dowiadujemy się nieoficjalnie – zasiedli dyspozytorzy. Wkrótce potem zadzwonił telefon na policji. – Otrzymaliśmy informację, że z zajezdni wyjechały dwa niesprawne autobusy, na linie nr 17 i 18 – potwierdza Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji. Funkcjonariusze skontrolowali te pojazdy na pętli na Czechowie. – Jeden miał niesprawne hamulce i różne ogumienie na jednej osi. Drugi miał luzy w układzie kierowniczym. Nie były to usterki, które mogły się przytrafić w drodze. Te autobusy w ogóle nie powinny wyjechać na drogę. Zatrzymaliśmy dwa dowody rejestracyjne, kierowców ukaraliśmy mandatami.
Z powodu tych problemów PKS Zielona Góra nie realizuje części kursów na liniach 2, 3, 10, 15, 18, 34, 40, 42 i 44. Według stanu na godz. 14.50 w ruchu jest obecnie siedem z osiemnastu autobusów.
W Zarządzie Transportu Miejskiego cały czas pracuje zespół kryzysowy, który ma poszukać rozwiązania tej sytuacji. W grę wchodzi nawet rozwiązanie umowy z przewoźnikiem. – Jedną z przesłanek do rozwiązania umowy jest niezrealizowanie kursów w horyzoncie czasowym dwóch kolejnych dni – informuje Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego.
Zastąpienie autobusów zielonogórskiego PKS pojazdami innej firmy nie będzie łatwe, nawet gdyby w grę wchodziło tylko doraźne „łatanie” rozkładu do czasu przywrócenia autobusów do stanu używalności.
Jeszcze większy problem będzie mieć miasto, gdyby musiało obsadzić wszystkie kursy PKS innymi pojazdami.