Piotr M. wmówił koledze z celi, że jest adwokatem. Po wyjściu na wolność wziął od jego rodziny blisko 9 tys. zł honorarium za rzekomą obronę. Wczoraj prokuratura w Opolu Lubelskim zarzuciła mu oszustwo. 29–letni mieszkaniec Pionek (Mazowieckie) siedział w areszcie właśnie za podszywanie się za adwokata.
Jesienią sąd wypuścił oszusta na wolność, bo skończył się okres aresztowania. Piotr M. skontaktował się z rodziną kolegi z celi. Przedstawił się jako Piotr Jehuda Goldman, współpracownik dziekana okręgowej rady adwokackiej w Lublinie. Dziekan był jego obrońcą w ryckim sądzie. Oszust miał jego wizytówkę.
Matce swojego „klienta” powiedział, że obrona będzie kosztowała 10 tys. zł. W ratach wziął blisko 9 tys. zł. Rodzina wypowiedziała pełnomocnictwo dotychczasowemu obrońcy. Piotr M. pojechał z żoną „klienta” do kancelarii adwokackiej w Opolu Lubelskim. Dostał od adwokata kopie akt. Obrońca nabrał jednak podejrzeń. Skontaktował się z dziekanem rady adwokackiej. Dowiedział się, że Piotr M. nie jest jego aplikantem, ale... klientem podejrzanym o oszustwo. Został zatrzymany 29 marca. – Został mu postawiony zarzut wyłudzenia ponad 8 tys. zł i wprowadzenia w błąd co do kwalifikacji zawodowych – mówi Marzena Maciąg, prokurator rejonowy w Opolu Lubelskim.
Piotr M. skończył tylko szkołę średnią. Był pracownikiem Sądu Okręgowego w Radomiu. Pełnił tam funkcję pełnomocnika do spraw ochrony informacji niejawnych. Został zwolniony gdy okazało się, że podszywa się pod adwokata. Przed lubelskimi sadami występował w kilku sprawach rozwodowych i majątkowych. Zamówił sobie nawet togę.