Jedna z największych przychodni w centrum Lublina przeżywa oblężenie. Powód? Wielu pacjentów już teraz rezerwuje sobie wizyty z wielotygodniowym wyprzedzeniem.
Kolejka do głównej rejestracji zajmowała tego dnia cały parter. W czwartek również jest tłoczno.
– Niektórzy pacjenci stoją w kolejkach bez najmniejszej potrzeby – mówi Jacek Malmon, prezes przychodni "Hipoteczna 4”. – U nas nie ma takiej sytuacji, żeby trzeba było z dużym wyprzedzeniem rejestrować się do lekarza, ale pacjenci oglądają telewizję i widzą, że jest sporo przychodni, które rejestrują raz na kwartał lub raz na miesiąc.
Nie chodzi o bieżące wizyty. – Dziś cztery godziny stała w kolejce pacjentka, która chciała zapisać się do neurologa. Kiedy pani rejestratorka zapytała, czy może ją zapisać na następny dzień, pacjentka powiedziała, że ona chce się umówić na wizytę dopiero na koniec miesiąca – mówi Malmon.
Ale nie wszędzie jest tak tłoczno. – Zapisy na tegoroczne terminy przyjmowaliśmy już w 2012 r. Nie wstrzymywaliśmy ich, wszystko odbywało się sukcesywnie i dzięki temu udało nam się uniknąć dużych kolejek na początku roku – mówi Marta Podgórska, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
– Powiedziałabym, że liczba pacjentów jest teraz tylko nieznacznie większa.
Nie tylko w Lublinie pacjenci mogli zawczasu zarejestrować się na 2013 r. Tak samo było np. w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Białej Podlaskiej i tutejsze poradnie też nie przeżywają oblężenia.
– Zapisy trwały u nas na bieżąco. Okres oczekiwania mógł być długi, bo np. pacjent, który przyszedł w listopadzie, mógł dostać termin dopiero na styczeń, ale nie blokowaliśmy zapisów – mówi Joanna Kozłowiec, rzecznik prasowy bialskiego szpitala.