Przed lubelskim sądem miał dzisiaj ruszyć proces Pawła S., mecenasa oskarżonego o jazdę po pijanemu. Nie ruszył, bo adwokat kolejny raz nie przyszedł.
Obrońca adwokata przyniósł zaświadczenie wystawione przez lekarza sądowego, zgodnie z którym Paweł S. jest chory i nie może przyjść. Sędzia Agata Burakowska wyznaczyła nowy termin – poniedziałek. Ale Paweł S. znowu się nie pojawił. Tym razem nie wiadomo, dlaczego. Sędzia ustaliła więc kolejny termin – w drugiej połowie maja.
Paweł S. usłyszał zarzut jazdy po pijanemu. Twierdził, że siadając za kierownicę myślał, że już wytrzeźwiał po wypitym alkoholu. Utrzymywał też, że jadąc ulicą zobaczył kota i skręcił, żeby go nie przejechać.
Śledztwo w prokuraturze trwało kilka miesięcy. Adwokata udało się przesłuchać dopiero za czwartym razem. Prokuratura czekała też aż biegli nadeślą specjalistyczną opinię.
W poniedziałek w sądzie pojawił się za to taksówkarz, świadek zdarzenia. W rozmowie z reporterką TOK FM przyznał, że w pobliżu teatru w chwili wypadku żadnego kota nie widział.
Pawłowi S. grozi do dwóch lat więzienia, czeka go też postępowanie dyscyplinarne w korporacji adwokackiej.